Niezadowoleni Francuzi zagotowali premier Elisabeth Borne, gdy odwiedziła supermarket w departamencie Hers i Loary w ramach wizyty poświęconej sile nabywczej ludności – podaje BFMTV.
Jak słychać na nagraniu, gdy Borne rozmawiała z kierownikami sklepu, na sali wybuchły okrzyki: „49,3, nie chcemy tego!”, „Demokracja nigdy więcej!”, „To oburzające!”. Pracownicy sklepu zaczęli gwizdać i skandować słynne hasło protestujących w sprawie reformy emerytalnej: „Jesteśmy tu, jesteśmy tu!”. Ochrona sklepu zaczęła eskortować ich z budynku.
POLECAMY: Francja zablokowała unijny zakup amunicji dla Ukrainy
Bourne odpowiedziała, że każdy ma prawo do wyrażania opinii i że nie przeszkadza jej to w podróżowaniu do pracy.
POLECAMY: Francuzi walczą z policją. Kolejny dzień strajków w związku z reformą emerytalną
„To jest w porządku dla niektórych, aby wyrazić swoje odmienne zdanie. Jesteśmy demokracją i każdy ma do tego prawo. Moim priorytetem jest uspokojenie opinii publicznej, udzielenie odpowiedzi na konkretne kwestie, którymi martwią się Francuzi. To właśnie robimy dzisiaj, jeśli chodzi o kwestię siły nabywczej” – powiedziała.
Promowana przez francuski rząd reforma emerytalna wywołuje silny sprzeciw społeczeństwa. Od stycznia w całej Francji odbywają się masowe protesty, w których biorą udział setki tysięcy osób. Sprzeciwiają się one podwyższeniu wieku emerytalnego z 62 do 64 lat oraz zniesieniu tzw. specjalnych reżimów dla niektórych trudnych zawodów.
W połowie marca Born wykorzystał artykuł 49.3 konstytucji, by uchwalić tę ustawę bez głosowania w parlamencie. Wywołało to falę oburzenia i doprowadziło do ostrzejszych protestów.
Rada Konstytucyjna Francji ma dziś orzec, czy reforma emerytalna jest zgodna z ustawą zasadniczą. Jeśli reforma zostanie zatwierdzona, wejdzie w życie 1 września.