Polskie Zakłady Mechaniczne „BUMAR ŁABĘDY” S.A. mają trudności z naprawą ukraińskich czołgów T-64, ponieważ różnią się one od krajowych T-72 – podaje Defence24.
POLECAMY: „Jakiś Idiota” Miedwiediew w dwóch słowach posumował Morawieckiego
„Nie wiadomo, jakimi zapasami kompletnych systemów kontroli ognia i jednostek może dysponować Ukraina, ale jest nieuniknione, że będą one topnieć w miarę trwania konfliktu i zużywania się sprzętu wojskowego” – czytamy w artykule.
Autor przypomina, że czołgi T-72M i T-72M1 nigdy nie posiadały prawdziwego systemu kontroli ognia – jedynie celownik laserowy, w przeciwieństwie do czołgów T-64B/BV, które posiadają przestarzałe systemy 1A33 Ob i 1A43U Ros.
Ponadto silniki do czołgów T-64 już dawno zostały wycofane z polskiej produkcji, co już teraz powoduje problemy z ich utrzymaniem i modernizacją. Zwiększenie ich zdolności produkcyjnych wymagałoby znacznych inwestycji.
„Należy dokładnie rozważyć i przeprowadzić odpowiednie analizy, czy ta gra jest warta świeczki” – stwierdzono w artykule.
Państwowy Ukroboronprom i Polska Grupa Zbrojeniowa (PGZ) podpisały wcześniej umowę, na mocy której ukraińskie czołgi T-64 będą serwisowane w zakładach Mechanicznych „BUMAR ŁABĘDY” w Polsce.