W Białymstoku miały miejsce dramatyczne wydarzenia, kiedy kierowca uderzył w słup oświetleniowy na jednej z ulic. Następnie opuścił swój pojazd i zbiegł do pobliskiego lasu. Mężczyzna jednak został szybko schwytany. Po zatrzymaniu okazało się, że jest policjantem. Funkcjonariusz miał w organizmie 2 promile alkoholu.
Do zdarzenia doszło rano, 17 kwietnia, przed godziną 10:00. Służby otrzymały zgłoszenie o wypadku drogowym na ulicy Ciołkowskiego w Białymstoku. Jednakże, kiedy ratownicy dotarli na miejsce, nie znaleźli żadnej osoby. Widzieli jedynie uszkodzony samochód osobowy i przewrócony słup oświetleniowy na jezdni.
— Wedle relacji świadków z miejsca zdarzenia zbiegła jedna osoba, dlatego czterech naszych ratowników było zaangażowanych w poszukiwania w zasięgu 500 m. Później w tym samym celu pojawili się policjanci z psami — wyjaśnia w rozmowie z „Auto Światem” mł. kpt. mgr inż. Agnieszka Walentynowicz-Niedbałko z białostockiej straży pożarnej
Według relacji świadków nieumundurowany policjant kierował samochodem firmy ochroniarskiej. Obok siedział pracownik tej firmy.
W pościg za mężczyznami ruszyli także świadkowie, którym udało zatrzymać się policjanta. Mundurowy wydmuchał 2 promile alkoholu.
– W tej chwili mogę jedynie potwierdzić, że w zdarzeniu brał udział policjant nie z naszego powiatu i znajdował się pod wpływem alkoholu – mówi Malwina Trochimczuk, oficer prasowy KMP w Białymstoku.
Mimo że mężczyzna nie jest zatrudniony w powiecie białostockim, lokalne portale uzyskały informacje, że jest on jednym z policjantów z Podlasia.