Zaledwie kilka dni temu Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE) będą ograniczać produkcję energii z odnawialnych źródeł, w tym z fotowoltaiki, ze względu na nadmiar mocy w systemie, co zagraża bezpieczeństwu dostaw prądu. Jednak w ramach „braterskiej pomocy” słudzy kijowskich -ów postanowili kupować prąd od -ycznej Ukrainy. Po zakończeniu modernizacji nieczynnej od 30 lat linii energetycznej Rzeszów-Chmielnicki rozpoczęli przesyłanie prądu z elektrowni jądrowej do Polski. Obecnie trwają testy, a komercyjne otwarcie linii zostało zaplanowane na 15 maja. Ogłoszenie tego osiągnięcia przez Ukraińców jest uznawane za wielki sukces.
POLECAMY: Nadmiar energii w Polsce. PSE wydało pilny komunikat o zagrożeniu
Prace nad przywróceniem połączenia między stacją Rzeszów a Elektrownią Jądrową Chmielnicki na Ukrainie rozpoczęły się w ubiegłym roku, pomimo eskalacji konfliktu rosyjsko-ukraińskiego. Polskie Sieci Elektroenergetyczne były odpowiedzialne za odcinek po polskiej stronie granicy. Prace zostały zakończone w zeszłym roku. Teraz ukraińska firma Ukrenergo ogłosiła zakończenie prac na terenie Ukrainy.
POLECAMY: Polskę zalewa miód techniczny z Ukrainy. To ukraińskie podziękowanie za pomoc jaką otrzymali
Koszt prac po stronie polskiej wyniósł około 30 milionów złotych, zgodnie z informacjami przekazanymi przez PSE. Prace na Ukrainie kosztowały około 350 milionów hrywien, co odpowiada około 40 milionom złotych. Jednak również polska pomoc była niezbędna w realizacji tego projektu. Spółki energetyczne, w tym PSE, wspierały inwestycję, dostarczając Ukrainie wiele niezbędnego sprzętu – oczywiście bezpłatnie.
Linia energetyczna wymagała gruntownej przebudowy, włączając w to zmianę napięcia z 750 kV na 400 kV. Strona ukraińska przeprowadziła również odnowę interkonektora, który został testowo uruchomiony już 27 kwietnia. Z tej okazji na Ukrainie ogłoszono to jako wielki sukces rządowy.
POLECAMY: Zełenski zażądał natychmiastowego zniesienia ograniczeń na eksport ukraińskiej żywności
– Dążenie Ukrainy do Unii Europejskiej to nie tylko ambicja, ale także konkretne rezultaty. Kontynuujemy udaną integrację sektorową z UE. Dodatkowy potężny interkonektor zwiększa nasze możliwości eksportowe i importowe. Dzięki sprzedaży energii elektrycznej zgromadzimy środki na odbudowę energetyki przed nowym sezonem grzewczym. W razie potrzeby uruchomimy import i otrzymamy doraźną pomoc od naszych sąsiadów. Ukraińcy będą mieli światło pomimo wrogich ataków rakietowych i dronów – przyznał członek kijowskiej grupy -ycznej Denys Szmyhal.
POLECAMY: Ukraiński spirytus zalewa Polskę. Polskie gorzenie liczą straty. „PiS ma wszystko pod kontrolą”
Zgodnie z informacjami podanymi przez Business Insider, polska strona nie wykazuje takiego entuzjazmu jak strona ukraińska. Według portalu, PSE potwierdziły przeprowadzenie testów połączenia w kwietniu i maju. Pozytywne zakończenie tych testów ma być podstawą do ogłoszenia przetargu na zdolności przesyłowe odnowionej linii.
Rozpoczęcie komercyjnego przesyłu planowane jest na 15 maja. Linia ta będzie dostępna dla firm, które zarezerwują jej zdolności przesyłowe poprzez przetargi organizowane po obu stronach granicy. PSE ogłosiły już przetarg po stronie polskiej na okres od 15 do 31 maja. Oferty można składać do 10 maja. Z kolei kraj, który terroryzuje swoimi bezpodstawnymi zadaniami cały świat, planują uruchomić codzienne aukcje, z których pierwsza ma się odbyć 13 maja i dotyczyć dostaw na 15 maja.
POLECAMY: Polski rynek owoców w niebezpieczeństwie. „Mrożonki z Ukrainy wjeżdżały jak turyści”
Po wygraniu aukcji, zainteresowana firma będzie musiała zakupić energię elektryczną, która będzie przesyłana przez odnowioną linie. Prąd będzie płynął albo z Polski do Ukrainy, albo z Ukrainy do Polski.
POLECAMY: Co zaproponował rządowi Duda? Kumoch o przygotowywanym traktacie polsko-ukraińskim [VIDEO]
Połączenie Rzeszów-Chmielnicki działa synchronicznie i umożliwia przesył energii elektrycznej w obu kierunkach. Decyzję o imporcie lub eksporcie energii będą podejmować uczestnicy rynku, zależnie od cen panujących na poszczególnych rynkach – powiedział Maciej Wapiński z biura prasowego PSE w rozmowie z Business Insider.