Policjanci z Płocka zatrzymali obywatela Ukrainy, który naruszył przepisy ruchu drogowe w zakresie zakazu wjazdu. Na widok mundurowych, mężczyzna podjął próbę ucieczki i niemal staranował strażnika miejskiego. Później okazało się, że był on pod wpływem alkoholu.
W rejonie dworca PKP/PKS w Płocku strażnicy miejscy zauważyli osobową mazdę, której kierowca nie przestrzegał znaku B-2, oznaczającego zakaz wjazdu. Mundurowi podjęli działania i próbowali zatrzymać pojazd. W odpowiedzi na ich obecność, mężczyzna za kierownicą rozpoczął ucieczkę, w wyniku czego doszło do niebezpiecznego incydentu, gdzie prawie potrącił strażnika miejskiego. Późniejsze ustalenia wykazały, że kierowca był pod wpływem alkoholu.
– Kiedy jeden ze strażników podchodził do auta, żeby poinformować kierującego o popełnionym wykroczeniu, ten nagle ruszył – poinformowała Jolanta Głowacka, rzecznik prasowa Straży Miejskiej w Płocku. – Gdyby strażnik nie odskoczył, zostałby potrącony – dodała.
Po zatrzymaniu kierowcy, drugi funkcjonariusz otworzył drzwi pojazdu i wyjął kluczyki z zamka zapłonu.
– W trakcie interwencji mężczyzna był agresywny – podaje Głowacka. – Czuć było od niego silną woń alkoholu, miał trudności z utrzymaniem równowagi.
Sprawcą okazał się obywatel Ukrainy, który cały czas usiłował oddalić się z miejsca zdarzenia.
– Strażnicy musieli użyć środków przymusu bezpośredniego zakładając mu kajdanki – opisuje rzecznik municypalnych. – Na miejsce wezwano patrol policji.
Mężczyzna, 48-latek, miał prawie 1,5 promila w organizmie. W jego w aucie znaleziono też puste puszki po piwie.
Ukraińska dzicz, która najechał nasz kraj od dłuższego czasu, pokazuje swoje prawdziwe oblicze. Niestety Pisowska pachołki służące udają, że nic się nie dzieje.