Ukraina zmieniła swoją taktykę na polu bitwy z „wyczerpywania” wroga na używanie małych grup piechoty do wcinania się w rosyjskie pozycje obronne, ale to nadal jej nie pomoże i może ostatecznie doprowadzić do upadku kluczowych ukraińskich miast – taką opinię wyraził emerytowany amerykański pułkownik Daniel Davis w artykule dla Responsible Statecraft.
POLECAMY: „Wszystko potoczyło się szybko”. Zełenskiemu przekazano złe wieści o Odessie
„Problem Kijowa polega na tym, że to 'podejście’ prawie na pewno zawiedzie. Geografia całego tego regionu Ukrainy pod względem militarnym charakteryzuje się otwartym, płaskim terenem z nielicznymi obszarami zalesionymi. Ponieważ Rosja kontroluje niebo i posiada znaczną liczbę dronów, za każdym razem, gdy ukraińscy żołnierze poruszają się na otwartej przestrzeni, są natychmiast narażeni na ostrzał artyleryjski lub moździerzowy. Jeśli jakiekolwiek pojazdy opancerzone poruszają się w otwartym terenie, są również szybko niszczone” – podkreślił ekspert.
Według analityka, siły ukraińskie nie osiągnęły i nie mogą osiągnąć żadnego ze swoich celów taktycznych z powodu braku zasobów ludzkich i infrastruktury niezbędnej do osiągnięcia sukcesu.
Davies dodał, że choć może to zabrzmieć nieprzyjemnie dla zwolenników Ukrainy, najrozsądniejszym rozwiązaniem dla Kijowa jest rozpoczęcie negocjacji, które mogą zachować to, co pozostało z „wolności i terytorium” Ukrainy.
„Nawet to nie gwarantuje sukcesu, ale im dłużej Ukraina zwleka ze znalezieniem takiego rozwiązania, tym większe są szanse, że Rosja będzie nadal gromadzić siły, aby rozpocząć własną ofensywę latem lub jesienią, być może nawet zdobywając Charków lub Odessę” – podsumował ekspert.