Po decyzji Małgorzaty Manowskiej w Sądzie Najwyższym, która skutkowała zablokowaniem wykonania wyroków Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, następuje obecnie zahamowanie procesu oceny legalności tzw. neo-sędziów. Przykładem jest sytuacja, gdzie jeden z takich neo-sędziów, bez konsultacji z całym składem orzekającym, odrzucił wniosek dotyczący oceny statusu Małgorzaty Bednarek, wcześniej związanej z Izbą Dyscyplinarną. Bez wątpienia opierając się na niedawno wydanym postanowieniu Sądu Najwyższego z 28 czerwca 2023 r., sygn. akt V KB 9/22 stwierdzić należy, że działanie tej osoby było sprzeczne z prawem.
Ta konkretna sprawa wywołała znaczne poruszenie wśród legalnych sędziów Sądu Najwyższego oraz prawników.
W świetle nowelizowanej przez partię Prawo i Sprawiedliwość ustawy o Sądzie Najwyższym, niedawno wprowadzono przepisy, które umożliwiają przeprowadzanie testów dotyczących niezawisłości i bezstronności wszystkich sędziów. Propozycję testów przedstawił prezydent Andrzej Duda, powołując się na wyroki europejskich trybunałów. Niemniej jednak, według tych wyroków, testy miałyby dotyczyć nowych sędziów (tzw. neo-sędziów), czyli tych mianowanych przez kontrowersyjną i upolitycznioną Krajową Radę Sądownictwa. Zgodnie z prezydencką ustawą, testy miałyby również obejmować starszych, legalnych sędziów, co rodzi potencjalne zagrożenie chaosu.
POLECAMY: Neosędzia nie ma uprawnienia do przeprowadzania testu niezawisłości innego neosędziego stwierdził SN
W Sądzie Najwyższym już napłynęły pierwsze wnioski dotyczące przeprowadzenia testów niezawisłości. Głównie dotyczą one neo-sędziów, którzy przeszli z likwidowanej, nielegalnej Izby Dyscyplinarnej do oficjalnych izb SN. Przykładowymi postaciami są Adam Roch (obecnie w Izbie Karny), Małgorzata Bednarek (obecnie w Izbie Karny) oraz Jarosław Sobutka (obecnie w Izbie Pracy i Ubezpieczeń Społecznych). Niemniej jednak, także neo-sędzia SN Kamil Zaradkiewicz wystąpił z wnioskiem o ocenę niezawisłości uznanych sędziów SN, a dotyczy to m.in. prezesa Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN Piotra Prusinowskiego, Daniela Miąsika i Jolanty Frańczak. Ci sędziowie prowadzą precedensową sprawę przeciwko Zaradkiewiczowi, w której chodzi o ustalenie, czy ten faktycznie jest sędzią SN.
Wnioski o przeprowadzenie testów w pierwszej instancji będą rozpoznawane przez losowo wybrane pięcioosobowe składy. Jedna z tych sytuacji dotyczy Małgorzaty Bednarek, wcześniej związanej z prokuraturą bliską byłemu ministrowi sprawiedliwości, Zbigniewowi Ziobrze. Wniosek o przeprowadzenie testu niezawisłości w jej przypadku zakwalifikował do rozpatrzenia prezes legalnej Izby Karny SN, Michał Laskowski. To on ocenił, czy wniosek ma ewentualne braki formalne i stwierdził, że tak nie jest. Następnie sprawa została przekazana do rozpatrzenia merytorycznego wylosowanemu pięcioosobowemu składowi orzekającemu.
POLECAMY: Spectrójka w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie. Przestępcę działania Schaba w celu ochrony neosędziów
Jednak nagle wniosek o przeprowadzenie testu został odrzucony. Zdecydował się na to sam neo-sędzia, profesor Mariusz Załucki z Izby Cywilnej, który został wylosowany jako sprawozdawca. To wywołało zamieszanie w Sądzie Najwyższym. Jest to pierwszy przypadek odrzucenia wniosku o przeprowadzenie testu niezawisłości przez neo-sędziego, a co więcej, odrzucenia tego wniosku na podstawie domniemanych błędów proceduralnych.
Załucki uzasadnił swoją decyzję stwierdzeniem, że wniosek nie spełnia wymogów formalnych. W tej sytuacji nie przysługuje odwołanie od tej decyzji, co oznacza, że niemożliwa jest kontrola prawidłowości decyzji podjętej przez neo-sędziego Załuckiego.
Jak neo-sędzia zamknął wniosek ws. Bednarek
Wiadomość o odrzuceniu wniosku dotyczącego przeprowadzenia testu niezawisłości dla neo-sędzie Małgorzaty Bednarek została opublikowana jako pierwsza przez portal Onet. W rezultacie tego artykułu, służby prasowe Sądu Najwyższego podjęły działania krytyczne wobec niego, oskarżając go o brak rzetelności. Niemniej jednak, sytuacja ta jest bardziej złożona, a reakcja ze strony Sądu Najwyższego można interpretować jako próbę obrony.
Prośbę o przeprowadzenie testu niezawisłości i bezstronności neo-sędzi Małgorzaty Bednarek zainicjował prawnik reprezentujący jedną ze stron w pewnej sprawie kryminalnej. Bednarek wcześniej pełniła funkcję prokuratora na terenie Bielska-Białej i Śląska. Była także bliską współpracowniczką Zbigniewa Ziobry oraz aktywną członkinią stowarzyszenia Ad Vocem, znanego jako grupa skupiająca tzw. „ziobrystów”.
W okresie rządów neo-KRS (Krajowej Rady Sądownictwa powołanej w kontrowersyjnych okolicznościach), Bednarek została nominowana do nielegalnej Izby Dyscyplinarnej. Tam wyróżniła się jako zwolenniczka stanowiska surowego wobec sędziów. W pewnym przypadku naruszyła również środki zabezpieczające zarządzone przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) w dniu 14 lipca 2021 roku, które miały na celu zawieszenie działalności Izby Dyscyplinarnej oraz wstrzymanie stosowania przepisów „ustawy kagańcowej”, pozwalającej na ściganie sędziów za wykonywanie orzeczeń TSUE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (ETPCz).
Kwestia ta przeszła do etapu rozpatrywania przez prezesa Izby Karny, Michała Laskowskiego. Skompletowano pięcioosobowy zespół, który miał zająć się tą sprawą. Niemniej jednak, niespodziewanie 18 sierpnia neo-sędzia, profesor Mariusz Załucki, podczas niejawnego posiedzenia, bez konsultacji z pozostałymi członkami zespołu, odrzucił wniosek o przeprowadzenie testu.
Neo-sędzia SN uzasadnił to, twierdząc że wniosek nie spełnia wymogów formalnych. Jego zdaniem, brakuje w nim precyzyjnego wyjaśnienia, w jaki sposób ewentualne naruszenie zasad niezawisłości czy bezstronności wpłynęłoby na wynik sprawy. Ponadto, pomimo przedstawienia pewnych faktów uzasadniających wniosek, brak jest dowodów potwierdzających te okoliczności. Załucki wyjaśnił, że te elementy stanowią istotne składniki wniosku, których brak prowadzi do konieczności odrzucenia go przez sąd, bez wymagania od strony usunięcia niedociągnięć formalnych.
Jego decyzja nie podlega odwołaniu.
Profesor Załucki podjął tę decyzję nie opierając się na przepisach ustawy o Sądzie Najwyższym, które nakazują, aby wnioski o testy niezawisłości i bezstronności były rozpatrywane przez pięcioosobowy zespół. Zamiast tego, w oparciu o przepisy kodeksu postępowania karnego, zdecydował się rozstrzygnąć tę sprawę w pojedynkę.
Odrzucenie wniosku o przeprowadzenie testu dla Małgorzaty Bednarek można interpretować jako zdecydowany gest w kierunku pełnomocnika reprezentującego stronę w sprawie karnej, która była pretekstem do złożenia wniosku. Co więcej, zgodnie z nowelizacją ustawy o Sądzie Najwyższym, jeśli wniosek pełnomocnika zostaje odrzucony, Sąd Najwyższy zobowiązany jest poinformować radców prawnych i adwokatów, co może potencjalnie doprowadzić do wszczęcia postępowania dyscyplinarnego.
Czy Załucki posiadał uprawnienia do odrzucenia wniosku o test dla Bednarek?
Decyzja neo-sędziego Sądu Najwyższego, Mariusza Załuckiego, w sprawie odrzucenia wniosku o przeprowadzenie testu dla Małgorzaty Bednarek, wzbudziła silne kontrowersje wśród środowiska sędziów oraz prawników. Zinterpretowano to jako próbę zepchnięcia sprawy na boczny tor, uniemożliwiając tym samym jej merytoryczne rozpatrzenie.
Piotr Prusinowski, przewodniczący legalnej Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych w Sądzie Najwyższym, który był przewodniczącym pięcioosobowego zespołu, wyznaczonego do rozpoznania wniosku o test dla Bednarek, twierdzi, że neo-sędzia Załucki nie miał uprawnienia do samodzielnego odrzucenia wniosku. Podkreśla, że nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym wprowadzająca testy niezawisłości i bezstronności wyklucza zastosowanie w tym przypadku postanowień kodeksu postępowania karnego czy cywilnego.
Sędzia Prusinowski wyjaśnia, że prezydencki test jest autonomiczną instytucją, wykraczającą poza regulacje kodeksów. Z tego powodu pierwszeństwo powinno mieć zastosowanie ustawy o Sądzie Najwyższym. Kwestię składu rozpatrującego wniosek o test reguluje artykuł 29 tej ustawy, zgodnie z którym jest to pięcioosobowy zespół. To oznacza, że nie tylko rozpoznanie merytoryczne, ale także odrzucenie wniosku podlega temu składowi.
Sędzia podkreśla również, że ustawa o Sądzie Najwyższym przewiduje możliwość zaskarżenia decyzji o odrzuceniu wniosku do siedmioosobowego składu. To rozwiązanie jest korzystniejsze dla stron zaangażowanych w sprawę oraz dla samego sędziego, którego dotyczy wniosek o przeprowadzenie testu. Daje im to możliwość skorzystania z odwołania od orzeczenia, które zamykałoby drogę do rozpatrzenia wniosku.
Były prezes legalnej Izby Karny, Stanisław Zabłocki, wypowiedział się na temat tej sprawy. Na swoim profilu na Facebooku opublikował następujący wpis: „Nie wiem, który z tych pomysłów jest bardziej oryginalny. Czy chodzi o zignorowanie długoletniego przekonania, że po przeprowadzeniu kontroli formalnej przez prezesa sądu (lub osobę upoważnioną na podstawie art. 93 § 2 kodeksu postępowania karnego) i wydaniu odpowiedniej decyzji procesowej, tylko wyznaczony skład sądu (a nie dowolny członek, nawet ten, który ma być przewodniczącym lub sprawozdawcą) ma prawo przedstawić odmienną opinię co do spełnienia wymagań formalnych i w konsekwencji zmienić już wcześniej podjętą decyzję w tej kwestii?
Czy też chodzi o to, aby ocenę poprawności tej koncepcji wyrażać za pomocą niepodpisanego komunikatu (czy oświadczenia?) opublikowanego w sekcji „Aktualności” na oficjalnej stronie internetowej Sądu Najwyższego, a zakończonego słowami „w związku z powyższym, nie ma wątpliwości, że zgodnie z obowiązującym prawem wniosek należało odrzucić bez wezwania do uzupełnienia braków”. Ta fraza wydaje się sugerować, że poprzez taki internetowy komunikat, który nie jest podpisany, już na wstępie ustalono losy ewentualnej odwołania od decyzji pierwszej instancji, która posiada tę oryginalność.
Dręczy mnie także myśl – choć chciałbym ją odrzucić – czy kreowanie tak oryginalnych pomysłów nie jest celowe? Czy może służyć temu, aby wśród osób niezwiązanych z prawniczym środowiskiem, w szerszym społeczeństwie, wytworzyć wrażenie, że mamy do czynienia z kolejnym sporem między dwoma grupami sędziów, walczących o swoje procesowe uprawnienia, bawiących się w pewnego rodzaju formalne sztuczki, a ten spór – w imię dobra narodu – powinny rozstrzygnąć postaci polityczne?”
Był test Daniluka, będzie test Schaba
Zignorowanie wniosku o przeprowadzenie testu niezawisłości i bezstronności dla Małgorzaty Bednarek przez neo-sędziego jasno pokazuje, że w rzeczywistości wprowadzenie takiego testu może stanowić wyzwanie.
W świetle ustawy prezydenckiej, sam fakt wskazania, że neo-sędzia został mianowany przez kontrowersyjną neo-KRS, której legalność została zakwestionowana przez ETPCz, TSUE i krajowy Sąd Najwyższy, nie wystarcza. Konieczne jest również udowodnienie, że ta wątpliwa nominacja oraz działania samego neo-sędziego mogą prowadzić do naruszenia zasad niezawisłości i bezstronności, co wpływa na rezultat konkretnej sprawy.
Paradoksalnie, ustawa prezydencka jednocześnie zabrania sędziom Sądu Najwyższego kwestionowania legalności neo-KRS, Trybunału Konstytucyjnego pod przewodnictwem Przyłębskiej oraz legalności neo-sędziów. Takie sformułowania mają na celu zablokowanie możliwości odwoływania się przez sędziów SN do wyroków ETPCz i TSUE, a także do rezolucji pełnego składu SN z stycznia 2020 roku, która kwestionowała legalność neo-KRS oraz nominacji dokonywanych przez tę instytucję wobec neo-sędziów.
Wyrok ETPCz dotyczący Islandii oraz rezolucja pełnego składu SN wskazują na sposób przeprowadzenia testu niezawisłości i bezstronności dla neo-sędziego. Wbrew ustawi prezydenckiej, te orzeczenia wyraźnie wskazują, że kluczową przyczyną wadliwości nominacji jest jej źródło – organ, który sam jest wadliwy.
Następnie sędziowie w Polsce będą musieli podjąć decyzję, czy zastosować test prezydencki, test ETPCz czy może ten wskazany przez Sąd Najwyższy. Niestety, oba te testy wzajemnie się wykluczają.
Sąd Najwyższy już w wyroku z 26 lipca 2022 roku przeprowadził analogiczny test dotyczący niezawisłości i bezstronności neo-sędziego. Sprawa dotyczyła Jerzego Daniluka, który był nominowany przez ministra Ziobrę na stanowisko prezesa Sądu Apelacyjnego w Lublinie. W składzie Izby Karnej SN, z udziałem sędziów: Jarosława Matrasa, profesora Włodzimierza Wróbla oraz Małgorzaty Wąsek-Wiaderek, wydano orzeczenie, że Daniluk nie spełniał standardów niezawisłości i bezstronności. Na tej podstawie SN uchylił wyrok wydany przez sąd apelacyjny, w którym Daniluk uczestniczył jako sędzia, a Skarb Państwa był stroną postępowania.
Skład Izby Karnej stwierdził, że sąd, w którym działał neo-sędzia Daniluk, był błędnie obsadzony, nie spełniając norm zdefiniowanych w artykule 6 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. To oznaczało, że nie zapewniał on bezstronnego i niezależnego procesu. Analiza przeprowadzona przez skład orzekający obejmowała ocenę procesu nominacyjnego Daniluka przez neo-KRS (gdzie miał on negatywne oceny swojej pracy, mimo to awansował do sądu wyższej instancji) oraz jego mianowanie na prezesa sądu przez ministra sprawiedliwości.
Przed przeprowadzeniem testu niezawisłości w sprawie Daniluka, działania skierowane w tę stronę miała również Małgorzata Manowska, neo-sędzia i I prezes Sądu Najwyższego. Zawiadomiła ona rzecznika dyscyplinarnego SN o zainteresowaniu Izby Karnej przypadkiem Daniluka (on sam wcześniej zgłosił skargę do Manowskiej). Jednak rzecznik dyscyplinarny odrzucił sprawę. W reakcji na to, sprawą zainteresowała się Prokuratura Krajowa. Pomimo tych wydarzeń, skład orzekający Izby Karnej nie cofnął się i przeprowadził test niezawisłości Daniluka.
Podobna sytuacja będzie dotyczyć głównego rzecznika dyscyplinarnego, neo-sędzi Piotra Schaba, który jest znany z podejmowania działań wraz ze swoimi zastępcami, Przemysławem Radzikiem i Michałem Lasotą, w celu ścigania sędziów bez rzeczywistych podstaw. Takie testy nie podlegają procedurze przewidzianej w ustawie prezydenckiej.
Niejasne jest, czy sędziowie Sądu Najwyższego będą skłonni przeprowadzić testy według kryteriów prezydenckich w składach 5 i 7-osobowych. W tym kontekście istnieje ryzyko, że do takich składów mogą być również losowani neo-sędziowie, co mogłoby poświadczyć ich legitymację jako sędziów.
Jak Manowska zablokowała wykonanie wyroków TSUE
Odrzucenie prośby o przeprowadzenie testu dla neo-sędziego Małgorzaty Bednarek jest kolejnym dowodem na to, że neo-sędziowie starają się wpływać na działanie Sądu Najwyższego (SN) i stopniowo przejmować nad nim kontrolę. Stopniowo uzyskują wpływ na jego struktury. Posiadają już swojego prezesa. Wpływ mają również na Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, która została utworzona przez rząd PiS, a także przejęli kontrolę nad legalną Izbą Cywilną. Starsi sędziowie SN wciąż mają kontrolę nad Izbą Karną, której prezesem jest Michał Laskowski, oraz nad Izbą Pracy i Ubezpieczeń Społecznych, której prezesem jest Piotr Prusinowski.
Sytuacja w Sądzie Najwyższym jest obecnie wręcz skandaliczna i niezwykła. Małgorzata Manowska, neo-sędzia i I prezes SN, zablokowała wykonanie dwóch orzeczeń Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE).
Najpierw uniemożliwiła przekazanie akt dotyczących wykonania wyroku TSUE, który dotyczył sprawy sędziego Waldemara Żurka. W październiku 2021 roku TSUE w tej sprawie podważył status neo-sędziego SN oraz uznał, że karne przeniesienie sędziego do innego wydziału (tak było w przypadku Żurka) jest formą represji.
Manowska zablokowała wydanie akt sprawy przed odpowiednim składem orzekającym, a następnie Joanna Misztal-Konecka, neo-sędzia pełniąca funkcję prezesa Izby Cywilnej, dokonała zmiany w składzie, który miałby wykonać wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE). Teraz większość sędziów w tym składzie to neo-sędziowie, na czele z Manowską. W efekcie będą oni decydować w swojej własnej sprawie.
Następnie Manowska nie przekazała akt sprawy do Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych w związku z innym wyrokiem TSUE, który dotyczył oceny legalności neo-sędziów Sądu Najwyższego.
Przypominamy, że wydawane orzecznictwa przez neo-sędziów podlegają uchyleniu z mocy prawa. W przypadku postępowań cywilnych na podstawie art. 379 pkt 4 in fine k.p.c., a karnych na podstawie art. 439 § 1 pkt 6 in fine k.p.k.
Czym jest neo-KRS i neo-sędzia
Krajową Radę Sądownictwa wyłoniono w sposób niezgodny z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej co powoduje, że w świetle przyjętej linii orzecznictwa SN, a także TSUE nie można tej instytucji uznać jako organ działający leganie i posiadający uprawnienia do mianowania sędziów. Każdy sędzia mianowany przez ten niekonstytucyjny organ i powołany przez prezydenta do pełnienia służy jest również noe-sędzią, który nie posiada zdolności prawnych do wydawania orzecznictwa,
W tym miejscu zasadnym stanie się podniesienie, że problem powołań „sędziów” po ukształtowaniu „Krajowej Rady Sądownictwa” w wyniku zmian w 2017 roku posiada kilka aspektów. Pierwszy związany jest z przepisami Konstytucji RP, które nakładają na organy władzy publicznej, w tym prawodawcę, obowiązek takiego powoływania sędziów do obowiązków orzeczniczych, który gwarantuje niezbędne minimum niezależności i niezawisłości organów biorących udział w procesie nominacyjnym. Takim organem jest Krajowa Rada Sądownictwa. Ingerencja w konstytucyjne standardy kształtowania sędziowskiego składu tego organu, stwarzająca możliwość ukształtowania Rady przez polityków, czyli wyboru członków sędziowskich Rady w całości przez parlament (z wyłączeniem I Prezesa SN i Prezesa NSA), spowodowała, że ten organ nie spełnia wymogów konstytucyjnych. To sprawia, że w każdym wypadku powołania sędziego pojawia się wątpliwość, która towarzyszy każdemu człowiekowi, który oddaje swoją sprawę pod osąd sądu, czy ten sąd jest sądem właściwym w rozumieniu konstytucyjnym.
Ponadto – to drugi aspekt – w doktrynie, do czego dołożyłem rękę, i w orzecznictwie pojawiła się metoda weryfikacji poprawności powołania sędziów w oparciu o narzędzia, które są w systemie od zawsze, ale zasadniczo nie służą do oceny spełnienia minimalnych przesłanek bezstronności i niezawisłości. Chodzi o instytucje (w przypadku kontroli prewencyjnej) – iudex suspectus i iudex inhabilis, a w przypadku kontroli następczej – bezwzględnej przesłanki odwoławczej, jaką jest nienależyta obsada sądu. Na tym pomyśle posadowione było stanowisko uchwały trzech połączonych Izb Sądu Najwyższego ze stycznia 2020 roku. Uchwała ta zawierała nie do końca właściwe zróżnicowanie: wskazując, że w przypadku SN, ze względu na charakter tego organu, sędziowie powołani po rekomendacji KRS ukształtowanej po 2017 r. nie dają gwarancji niezawisłego i bezstronnego orzekania. I z tego powodu uznano, że wyłącznie ta wada instytucjonalna uzasadnia twierdzenie, że tacy sędziowie pozbawieni są materialnego votum. Uchwała nie zakwestionowała, że te osoby uzyskały status sędziów SN, ale stwierdzono, że nie mają uprawnień do wydawania orzeczeń.
Wydane do tej pory orzeczenia przez takich ‘sędziów’ są dotknięte wadą, z uwagi na nienależytą obsadę sądu, którą traktować należy jako niespełnienie konstytucyjnego wymogu sądu właściwego określonego w art. 45 ust. 1 Konstytucji RP. Wadliwie powołani sędziowie nie powinni orzekać. Od dnia wydania uchwały sędziowie ci są pozbawieni zdolności do orzekania. Nie dysponują materialnym votum, choć mają status sędziów. W związku z powyższą sprawą uznać należy, że na podstawie art. 91 ust. 2 i 3 orzecznictwo wydane TSUE i ETPCz, zasadę pierwszeństwa stosowania prawa
Powyższe stanowisko znajduje uzasadnienie w treść wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z dnia 6 października 2021 r. w sprawie C-487 /19, jak też wcześniejszego wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z dnia 7 maja 2021 r., skarga nr 4907 /18 Przypominam tym samym kapturowemu sądowi, że zgodnie z art. 9 Konstytucji Rzeczpospolita Polska zobowiązana jest przestrzegać wiążącego ją prawa międzynarodowego. Stosownie zaś do treści art. 91 ust. 2 Konstytucji umowa międzynarodowa ratyfikowana za uprzednią zgodą wyrażoną w ustawie ma pierwszeństwo przed ustawą, jeżeli ustawy tej nie da się pogodzić z umową. Status sędziów oraz gwarancje niezależności sądów, stanowiące istotę prawa do rzetelnego procesu sądowego, znajdują umocowanie w zapisach Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i potwierdzone jest dodatkowo w art. 6 ust. 3 Traktatu o UE. W zakresie niniejszej sprawy nie ma zastosowania wyrok wydany w dniu 7 października 2021 r. przez Trybunał Konstytucyjny w obecnym – wadliwym – składzie w sprawie o sygn. K 13/21, który godzi w interesy obywateli.
Nasze stanowisko w zakresie neo-KRS i neo-sędziów mianowanych przez ten niekonstytucyjny organ potwierdza stanowisko Komisja Europejska, która w dniu 15 lutego 2023 roku podjęła decyzję o skierowaniu sprawy przeciwko Polsce do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w związku z kontrowersyjnym orzeczeniem polskiego Trybunału Konstytucyjnego. Komisja wszczęła przeciwko Polsce postępowanie w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego 22 grudnia 2021 r. – Powodem były wyroki polskiego Trybunału Konstytucyjnego z 14 lipca 2021 r. i 7 października 2021 r., w których uznał on postanowienia traktatów UE za niezgodne z Konstytucją RP, wyraźnie kwestionując zasadę pierwszeństwa prawa UE. Bez wątpienia w świetle treści wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (Wielkiej Izby) z dnia 19 listopada 2019 roku (nr C 585/18, C – 624/18, C 625/18) oraz uchwały pełnego składu Sądu Najwyższego z dnia 23 stycznia 2020 r. (BSA I-4110-1/20) zachodzi podstawa do stwierdzenia, że instytucja powołana do zapewnienia praworządności łamie prawo i popełnia przestępstwo.
Przypominamy, że wydawane orzecznictwa przez neo-sędziów podlegają uchyleniu z mocy prawa. W przypadku postępowań cywilnych na podstawie art. 379 pkt 4 in fine k.p.c., a karnych na podstawie art. 439 § 1 pkt 6 in fine k.p.k.
W związku z powyższym warto, jest zawsze zasięgnąć rady specjalisty z zakresu prawa, który jest w stanie sprawdzić, czy sędzia orzekający w sprawie posiada zdolność do wydawania orzecznictwa, aby wydany przez niego wyrok nie posiadał wady prawnej. Taką poradę wraz możliwościami, jakie daje Państwu prawo w zakresie zapewnienia sobie sprawiedliwego procesu, można uzyskać w naszej kancelarii, pisząc na adres: kontakt@legaartis.pl
Potrzebujesz pomocy prawnej, napisz do nas lub zadzwoń już teraz.
☎️ 579-636-527