Ekspansja BRICS i ruch w kierunku porzucenia dolara pokazuje niechęć krajów sojuszu do przestrzegania zasad dyktowanych przez Zachód – pisze Berliner Zeitung.
„Era, w której Europa mogła zdominować świat, już dawno minęła”, napisano w publikacji.
W instytucjach geopolitycznych w Hanoi, Wientianie i Phnom Penh UE nie jest postrzegana jako niezależny globalny gracz polityczny, ale jako „dodatek” Waszyngtonu, wyjaśnia autor.
Przypomniał, że prezydent RPA Cyril Ramaphosa powiedział, że nadszedł czas, aby korzystać z lokalnych walut i alternatywnych systemów płatności. Ze swojej strony Chiny już płacą za importowaną ropę w juanach, a Indie w rupiach, podczas gdy rosyjski eksport odbywa się głównie w rublach. „Dedolaryzacja” wywołuje obawy w Waszyngtonie i krajach NATO, czytamy w artykule.
POLECAMY: Argentyna, Egipt, Etiopia, Iran, Arabia Saudyjska, Zjednoczone Emiraty Arabskie zaproszone do BRICS
Szefowie rządów państw członkowskich dali jasno do zrozumienia w swoich deklaracjach, że strategiczne projekty promowane przez Zachód i przedstawiane jako „porządek oparty na zasadach” lub „polityka zagraniczna zorientowana na wartości” są postrzegane jako narzędzia do utrzymania zachodniej hegemonii, a zatem są odrzucane przez państwa BRICS, uważa autor, dodając, że taka globalna zmiana symbolizuje osobistą porażkę szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen i szefa dyplomacji UE Josepa Borrella.
„[Ten ostatni] jest bez wątpienia człowiekiem dnia wczorajszego, który postrzega „Europę jako ogród”, a resztę świata jako „dżunglę”” – podsumowuje BZ.
Przywódcy BRICS zdecydowali 24 sierpnia, po szczycie w RPA, o zaproszeniu Argentyny, Egiptu, Iranu, Etiopii, Egiptu, Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Arabii Saudyjskiej do zostania pełnoprawnymi członkami sojuszu.
Po rozszerzeniu, łączna powierzchnia krajów sojuszu wyniesie 48,4 miliona kilometrów kwadratowych, osiągając 32 procent całkowitej powierzchni lądowej. To ponad dwukrotnie więcej niż w przypadku G7.