Janusz Korwin-Mikke zabrał głos po pierwszej turze wyborów prezydenckich. Ostro skrytykował sondaże, ostrzegł przed Rafałem Trzaskowskim i wyjaśnił swoje hasło wyborcze „KABYNIERA”. Były poseł Konfederacji skomentował również niespodziewanie wysokie wyniki kandydatów skrajnej lewicy oraz rolę Grzegorza Brauna w kampanii.
Fałszowane sondaże i cenzura Brauna?
W rozmowie z internetową Telewizją Polska24 Janusz Korwin-Mikke odniósł się do wyników pierwszej tury wyborów prezydenckich, w których Grzegorz Braun zdobył 6,3% głosów, a Sławomir Mentzen – 14,8%, co dało łącznie ponad 4 miliony głosów dla prawicowych kandydatów.
Polityk wskazał na nierzetelność przedwyborczych sondaży, które jego zdaniem zaniżały poparcie dla kandydata Korony. – Problem polega na tym, że ludzie myślą, że Braun nagle wyskoczył do góry. Nie, to sondaże były fałszowane – stwierdził Korwin-Mikke. Zwrócił uwagę, że dopiero na finiszu kampanii poparcie dla Brauna w badaniach zaczęło być zbliżone do rzeczywistego.
Jego zdaniem to efekt świadomego marginalizowania Brauna przez media głównego nurtu. – Braun był kompletnie cenzurowany przez mainstreamowe media, a mimo to osiągnął wynik, który znacząco wpłynął na układ sił po pierwszej turze – podkreślił.
„KABYNIERA” – kto nie powinien zostać prezydentem?
Na pytanie o wybór w drugiej turze, Korwin-Mikke odpowiedział bez ogródek, promując hasło „KABYNIERA” – czyli „Każdy, byle nie Rafał”. To jasny sprzeciw wobec kandydatury Rafała Trzaskowskiego, który zmierzy się w decydującym starciu o fotel prezydencki z przedstawicielem centroprawicy.
– Pan Trzaskowski będzie nam budował „nową lepszą przyszłość” – to jest wejście do Związku Sowieckiego ze wszystkimi tego konsekwencjami – ostrzegał były lider KORWiN.
Polityk zauważył, że Trzaskowski w jego ocenie nie pełniłby funkcji równoważącej rządu Donalda Tuska, lecz stanowiłby jego ideologiczne wzmocnienie. – Jeśli Trzaskowski zostanie głową państwa, będzie potwierdzał politykę rządu Tuska, a obawa jest jeszcze większa, ponieważ – jak zaznaczył – Trzaskowski jest bardziej lewicowy niż sam Tusk.
Lewica zyskuje głosy. „Wariaci mówią poważnie”
Korwin-Mikke odniósł się również do zaskakująco dobrych wyników kandydatów skrajnej lewicy – Adriana Zandberga i Magdaleny Biejat. Z jego perspektywy to niepokojący sygnał społeczny, pokazujący zmianę w odbiorze narracji politycznej.
– Ludzie poczuli, że w tym, co mówią ci wariaci, coś jest, i na nich zagłosowali – mówił były poseł, podkreślając, że kampanijna retoryka lewicowych polityków zmieniła się z utopijnej na pozornie racjonalną.
W jego ocenie, większym zagrożeniem byłby prezydent Zandberg, który mógłby rzeczywiście próbować wdrażać swoje radykalne postulaty. Korwin-Mikke wyraził szczególne zaniepokojenie lewicowym populizmem gospodarczym, jakim była propozycja dodrukowania pieniędzy na państwowe mieszkania. – To są głupoty. W USA zakończyło się to kryzysem i upadkiem Fannie Mae i Freddie Mac – przypomniał, odnosząc się do skutków podobnych polityk sprzed kilkunastu lat.
Poparcie dla Brauna i Mentzena
Korwin-Mikke potwierdził, że w pierwszej turze jednoznacznie poparł Grzegorza Brauna, którego wspierał również publicznie – m.in. występując na konwencji wyborczej. Jako istotny element wskazał też znaczenie wyniku Sławomira Mentzena, który zajął trzecie miejsce w ogólnokrajowym wyścigu.
– Braun i Mentzen uzyskali razem ponad 4 miliony głosów, co pokazuje realną siłę prawicy – zaznaczył Korwin-Mikke. Jednocześnie podkreślił, że żaden z tych kandydatów nie mógł liczyć na pełną ekspozycję medialną, co jego zdaniem jest jawnym naruszeniem zasad demokracji.
Powrót Korony do Konfederacji?
Prowadzący rozmowę Piotr Barełkowski zapytał również o możliwość ponownego zjednoczenia sił partii Korona Grzegorza Brauna z Konfederacją. Korwin-Mikke nie odpowiedział jednoznacznie, ale zasugerował, że taki ruch mógłby mieć sens, jeśli podstawą byłaby wolnościowa agenda i walka z dominacją lewicowo-liberalnej narracji w przestrzeni publicznej.
Choć temat nie został rozwinięty, można uznać, że trwająca rywalizacja w drugiej turze oraz rosnące wpływy środowisk lewicowych mogą być katalizatorem dla takich decyzji w przyszłości.
Co dalej? Perspektywa drugiej tury
Zarówno ton wypowiedzi Korwin-Mikkego, jak i przytoczone dane z pierwszej tury wskazują, że prawicowi wyborcy mogą odegrać kluczową rolę w ostatecznym rozstrzygnięciu. Hasło „KABYNIERA” może stać się mobilizacyjnym symbolem dla tych, którzy nie utożsamiają się ani z lewicą, ani z rządzącą koalicją.
Jednocześnie ostrzeżenia wobec lewicowej ekspansji, fałszowania sondaży oraz marginalizacji głosów konserwatywnych mogą wpłynąć na zwiększoną aktywność elektoratu w drugiej turze.


