Radosław Sikorski, minister spraw zagranicznych, wywołał debatę publiczną swoją wypowiedzią w programie Kanału Zero, sugerując, że Polska zyskała terytorialnie na II wojnie światowej. Jego słowa natychmiast spotkały się z krytyką prowadzącego rozmowę Krzysztofa Stanowskiego, który uznał je za niefortunne i podatne na manipulację w mediach społecznościowych.
„Zyskaliśmy terytorium”. Co powiedział minister?
Podczas rozmowy na temat relacji z Niemcami oraz kwestii reparacji wojennych, Sikorski zaznaczył:
– Ja uważam, że my na II wojnie światowej zyskaliśmy to terytorium. Ono było lepiej zurbanizowane.
Odnosząc się do zmian granic po 1945 roku, szef MSZ zaznaczył, że Polska otrzymała około 20 proc. przedwojennego terytorium Niemiec, co należy rozumieć jako skutek decyzji międzynarodowych podjętych po wojnie. Jednak ta wypowiedź wywołała natychmiastową reakcję dziennikarza:
– Panie ministrze, to bardzo źle zabrzmiało. To będą wycinać w internecie – ostrzegł Stanowski.
Sikorski nie wycofał się ze swoich słów, odpowiadając krótko: – Mogą sobie wycinać.
Czy Polska „zyskała” na wojnie?
Choć wypowiedź ministra opiera się na faktach historycznych dotyczących przesunięcia granic Polski na zachód, jej forma i kontekst budzą kontrowersje. W dalszej części rozmowy Sikorski tłumaczył:
– Nie, mamy poczucie klęski w II wojnie światowej. To była straszliwa hekatomba, straszliwe straty.
Dodał również, że gdyby decyzje mocarstw zachodnich były inne – np. pełne przejęcie Prus Wschodnich albo bardziej zdecydowana postawa prezydenta USA Franklina D. Roosevelta – powojenna sytuacja Polski mogłaby wyglądać inaczej.
Reparacje wojenne: szantaż czy realizm?
Rozmowa dotyczyła także roszczeń reparacyjnych wobec Niemiec. Stanowski pytał, czy możliwe są dobre relacje z państwem, które nie rozliczyło się w pełni z przeszłości. Sikorski odpowiedział stanowczo:
– Prawnie reparacje są nie do uzyskania. Toczą się rozmowy o tym, jak Niemcy mogą w materialny sposób wyrównać dług moralny, jaki wobec nas mają.
Zaznaczył również, że obecna administracja osiągnęła realny postęp w tej sprawie:
– Myśmy w 1,5 roku załatwili coś, czego PiS przez 8 lat nie umiał. Przed Reichstagiem będzie pomnik zbrodni niemieckich na Polakach. Już jest miejsce wyznaczone, kamień postawiony.
Minister zasugerował, że obecna strategia zakłada budowanie pamięci i gestów, zamiast stosowania nacisków politycznych:
– Nie będziemy szantażować Niemców – dodał.
Kontekst i znaczenie wypowiedzi
Słowa Sikorskiego wpisują się w długotrwałą debatę dotyczącą powojennego układu granic, strat wojennych Polski oraz roszczeń reparacyjnych. Z jednej strony Polska faktycznie otrzymała znaczne tereny zachodnie i północne (tzw. ziemie odzyskane), jednak okupione zostały one katastrofalnymi stratami ludnościowymi i materialnymi, a także utraceniem Kresów Wschodnich na rzecz ZSRR.
Wskazywanie wyłącznie na „zysk terytorialny” może prowadzić do uproszczonego obrazu historii, a także do politycznych nieporozumień, szczególnie w relacjach międzynarodowych. Z drugiej strony, Sikorski wskazuje na potrzebę realizmu politycznego i porzucenia nierealnych oczekiwań wobec państw takich jak Niemcy.
Co dalej z relacjami z Niemcami?
Deklaracje Sikorskiego o pomniku przed Reichstagiem oraz „oczekiwaniu gestów wobec żyjących ofiar II wojny światowej” świadczą o próbie prowadzenia polityki pamięci, która nie zamyka się na przeszłości, ale próbuje zbudować formę symbolicznego zadośćuczynienia.
W kontekście napięć geopolitycznych w Europie, utrzymywanie dobrych relacji z Berlinem może być dla Polski równie ważne jak pielęgnowanie pamięci historycznej.