Polski system emerytalny zawiera lukę prawną, która umożliwia niektórym kobietom uzyskanie znacznie wyższych świadczeń poprzez dwukrotne skorzystanie z procedury przechodzenia na emeryturę. Korzystne przepisy dotyczą tysięcy Polek i mogą kosztować państwo nawet kilkanaście miliardów złotych rocznie. Takie wnioski płyną z analiz przedstawionych przez ekspertów z Polskiej Akademii Nauk i Politechniki Warszawskiej.
Jak działa mechanizm „podwójnej” emerytury?
Odkrycie mechanizmu umożliwiającego znaczne zwiększenie emerytury zostało ujawnione przez prof. Monikę Domańską (PAN) oraz dr. Tomasza Lasockiego (Politechnika Warszawska). Jak wynika z ich badań, luka dotyczy kobiet urodzonych w latach 1949–1968, które nie zdecydowały się na przystąpienie do Otwartych Funduszy Emerytalnych (OFE).
Pierwsze przejście na emeryturę następuje standardowo – kobieta składa wniosek do ZUS po ukończeniu 60 lat, a świadczenie zostaje obliczone na podstawie zebranych składek i przeciętnej dalszej długości życia.
Kluczowy moment następuje po ukończeniu 65. roku życia. Wówczas możliwe jest ponowne przeliczenie emerytury. Co istotne, ZUS nie odlicza wypłat, które kobieta już otrzymała między 60. a 65. rokiem życia. Dodatkowo – składki są waloryzowane tak, jakby świadczenie przez te pięć lat nie było pobierane. To oznacza, że system traktuje wnioskodawczynię tak, jakby przechodziła na emeryturę po raz pierwszy, mając pięć lat więcej składkowego stażu i zwaloryzowany kapitał.
Wzrost świadczenia nawet o kilkadziesiąt procent
Z opublikowanych przez „Gazetę Wyborczą” danych wynika, że ponowne przeliczenie emerytury może zwiększyć jej wysokość nawet o kilkadziesiąt procent. Różnice między pierwotnie przyznaną emeryturą a nową, obliczoną po 65. roku życia, bywają znaczące. Powód jest prosty – kapitał składkowy został zwaloryzowany, ale wcześniejsze wypłaty nie zostały odjęte, co z punktu widzenia systemowego stanowi błąd konstrukcyjny.
Z punktu widzenia ubezpieczonej – to niezwykle korzystna sytuacja. Z punktu widzenia systemu publicznego – poważny problem finansowy.
Konsekwencje systemowe: miliardowe straty dla budżetu
Na nieprawidłowościach w przepisach korzystają emerytki, jednak dla budżetu państwa oznacza to potencjalne miliardy złotych strat. Według wyliczeń dr. Łukasza Wacławika z AGH w Krakowie, jeśli mechanizm nie zostanie zmieniony, **już za około 10 lat luka może kosztować budżet od 10 do 15 mld zł rocznie. Co więcej – koszty będą sukcesywnie rosnąć, wraz z dojrzewaniem kolejnych roczników do ponownego przeliczenia.
Ten mechanizm to pokłosie reformy systemu emerytalnego – zarówno wprowadzenia i modyfikacji OFE, jak i obniżenia wieku emerytalnego kobiet do 60 lat. Zmiany te miały służyć różnym celom – od politycznych po społeczne – ale, jak pokazuje analiza PAN i PW, pozostawiły po sobie prawne niedoprecyzowania, które dziś mają realne konsekwencje finansowe.
Kto może skorzystać?
Z przepisów mogą skorzystać kobiety:
- urodzone w latach 1949–1968
- które nie przystąpiły do OFE
- które pobierały emeryturę od 60. roku życia
- które po ukończeniu 65 lat złożą wniosek o ponowne przeliczenie świadczenia
Mechanizm nie zadziała, jeśli kobieta przystąpiła do OFE lub nie osiągnęła jeszcze wieku umożliwiającego drugie przeliczenie.
Czy rząd zareaguje?
Na razie nie ma oficjalnych sygnałów, że rząd planuje nowelizację przepisów, choć medialne nagłośnienie sprawy może zmobilizować ustawodawcę do działań. Eksperci zgodnie podkreślają, że problem nie wynika ze złej woli ZUS, lecz z ułomności przepisów. Instytucja stosuje bowiem obowiązujące regulacje i działa w granicach prawa.
Potencjalna korekta przepisów mogłaby jednak prowadzić do sporów prawnych z osobami, które już skorzystały z mechanizmu – a to może oznaczać ryzyko pozwów, kosztów odszkodowań i dalszego zamieszania.