W wielkanocny poniedziałek w jednym z warszawskich kościołów ks. Wojciech Drozdowicz razem z wiernymi śpiewał ukraińską pieśń „Czerwona kalina”, żeby wyrazić wsparcie i solidarność dla Ukraińców walczących z rosyjskim najeźdźcą. Inicjatywa zaniepokoiła część wiernych. Do sprawy odniosła się Archidiecezja Warszawska.

POLECAMY: „Wojenni uchodźcy” złożyli już ponad 300 tys. wniosków o świadczenie 500 plus. Miesięcznie obciąża to budżetu na 222,5 mln zł

Mainstreamowe media nie kryły zachwytów nad „oryginalnym i spontanicznym” pomysłem ks. Drozdowicza. Niestety, w żadnym artykule nie może przeczytać, że „Czerwona Kalina”, to hymn Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA) odpowiedzialnej za wymordowanie dziesiątek tysięcy Polaków na Wołyniu. Utwór podczas wojny na Ukrainie zyskał na nowo popularność.

Nie brakuje komentarzy, które potępiają wykorzystywanie liturgii do politycznych manifestów, i to okresie Zmartwychwstania Pańskiego. Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski skrytykował fakt, iż „świecką piosenkę wykonuje kapłan z liturgicznych szatach i to w Kościele z ambony, która służy do głoszenia Słowa Bożego”.

Komentatorzy są również oburzeni, że w Polsce, nie tylko podczas mszy św., wykonywana jest pieśń używana przez zbrodniczą organizację. „Hymn UPA w polskim kościele. Ofiary Rzezi Wołyńskiej przewracają się w grobach” – napisała na Twitterze Katarzyna Treter-Sierpińska, publicystka portalu wPrawo.pl.

„Czerwona kalina” to hymn Ukraińskiej Powstańczej Armii i nawet po modyfikacji pieśń ta nie powinna być wykonywana publicznie w Polsce, bo promuje faszystowską ideologię, jaką jest banderyzm. Przekazali zamojscy Wołyniacy.

Sprawę komentuje Archidiecezja

– Widziałem ten filmik, rzeczywiście taka pieśń została odśpiewana. Całkowicie zrozumiałe jest wyrażenie braterstwa z Ukrainą. Pytanie, czy powinno to mieć miejsce podczas mszy świętej, bo jak rozumiem, była to msza święta, choć tego do końca nie jestem pewien – skomentował rzecznik Archidiecezji Warszawskiej ks. Przemysław Śliwiński.

Ks. Śliwiński nadmienił, że część wiernych obecnych na mszy jest zaniepokojona tą inicjatywą. – Myślę, że ta sprawa wymaga po prostu wyjaśnienia i zbadania, bo na podstawie filmiku trudno cokolwiek rozstrzygnąć – podsumował.

sc

Obserwuj nasze artykuły na Google News

Naciśnij przycisk oznaczony gwiazdką (★ obserwuj) i bądź na bieżąco

Share.

Ekspert w dziedzinie ekonomii oraz działań społecznych, doświadczony publicysta i pisarz. Pierwsze artykuły opublikował w 1999 roku publikacjami dla międzynarodowych wydawców. Współpracując z czołowymi światowymi redakcjami.

Jeden komentarz

Napisz Komentarz

Exit mobile version