Jeszcze w ubiegłym roku tona węgla ekogroszek kosztowała 850-1000 zł. W marcu 2022r. trzeba było zapłacić około 2 tys., a już teraz w wielu składach ceny poszybowały do ponad 3 tys. zł. Analitycy podkreślają, że Polaków czeka najdroższa zima w historii.
Sezon grzewczy w Polsce powoli dobiega końca. Posiadacze kotłów węglowych obawiają się, jaki będzie koszt opału podczas najbliższej zimy. W ciągu kilku tygodni cena ekogroszku skoczyła o ponad tysiąc zł – z 2 tys. zł do 3 tys. Takie ceny pojawiają się praktycznie we wszystkich składach węgla. Jak podał portal jakiEkogroszek.pl, w maju br. taka cena zakupu workowanego ekogroszu to już norma.
Łatwo wyliczyć, że przy obecnych cenach węgla, koszt ogrzania domu przez całą zimę może wynieść nawet kilkanaście tysięcy złoty. Wcześniej za ogrzewanie trzeba było zapłacić 2-3 tys. Trzykrotny wzrost cen dla wielu może oznaczać konieczność wyboru między ogrzaniem domu a innymi najpilniejszymi wydatkami. W 2021 roku aż 47 proc. polskich gospodarstw domowych korzystało z ekogroszku.
Cena to niejedyny problem posiadaczy kotłów węglowych. Na składach ceny poszły mocno w górę, bo węgla na rynku jest zbyt mało. Jest cała masa składów, gdzie place są teraz puste, wiele firm handlujących węglem zastanawia się, co dalej. O tej sprawie polscy sprzedawcy alarmowali premiera Morawieckiego kilka tygodni temu. W kraju może zabraknąć w tym roku nawet 11 ton węgla.
Przy obecnych cenach węgla koszt ogrzewania domu wynosi nawet kilkanaście tysięcy złotych. W stosunku do poprzednich lat kiedy koszty te wynosiły 2-3 tys. to trzykrotny wzrost cen, który dla wielu może oznaczać konieczność wyboru między ogrzaniem domu a innymi najpilniejszymi wydatkami. Warto w tym miejscu dodać, ze z danych ogólnodostępnych wynika, że w 2021 roku aż 47 proc. polskich gospodarstw domowych korzystało z ekogroszku.
Jednak cena nie jest jedynym problemem posiadaczy kotów węglowych. Braki węgla spowodowane wprowadzeniem przez Morawieckiego embarga na rosyjski węgiel, który zabezpieczał ok. 70 proc. zapotrzebowania, uniemożliwia zrobienie zapasu na najbliższą zimę. Po wprowadzeniu przez Morawieckiego embarga sprzedawcy węgla w Polsce alarmowali premiera o możliwości wystąpienia braków węgla. Morawiecki jednak zignorował podniesiony przez sprzedawców alarm, stwierdzając, że Polska jest doskonale przygotowana na wprowadzone przez niego embargo. Czas jednak pokazuje zupełnie inne oblicze decyzji podjętej przez nieudolny rząd w geście „Solidarności z Ukrainą”.
– Szacuję, że w kraju może zabraknąć między 8 a 12 milionów ton węgla – mówi Łukasz Horbacz, prezes Izby Gospodarczej Sprzedawców Węgla. – Problemem może okazać się logistyka. Porty mają ograniczoną przepustowość i węgiel w transporcie będzie konkurował z innymi surowcami. Także wojna na Ukrainie nie pomaga w logistyce transportu – dodaje.
Dostarczanie surowca koleją jest o tyle utrudnione, że taki transport mógłby odbywać się na przykład z Kazachstanu, co także potencjalnie może utrudniać wojna.
Europa zachodnia nie dysponuje już większymi zasobami węgla. Trudne jest także oszacowanie potencjalnych zapasów węgla.
– Składy opału stosują różną politykę w zakresie gromadzenia zapasów. Część z nich przechowuje zapasy, a część wyprzedaje wszystko do końca sezonu grzewczego. Trudno powiedzieć, jak to wygląda z zapasami, bo to kwestia indywidualna poszczególnych składów. Nawet jeśli one są, to nie będą w stanie zasypać dziury – dodaje prezes Izby Gospodarczej Sprzedawców Węgla.
2 komentarze
mordeczko.kochana.ty.moja@gmail.com po co było zamykać kopalnie w Polsce?. Chcieliście zniszczy polskie górnictwo, prawie wam się udało. To dopiero początek waszego „gospodarzenia” wychodzi na wierzch. Cała gospodarka zacznie się sypać jak domino. Patałachy.
Chodzi tu moim zdaniem o zniechęcenie użytkowników pieców na ekogroszek do dalszego użytkowania tego typu paliwa. Poza tym podstawienie sprzedawcy stosują ceny z sufitu by trend odchodzenia od węgla był zauważalny. Nie ma popytu nie ma podaży. Pompy ciepła są bardzo energochłonne i rząd nie mówi skąd ten prąd będzie kiedy większość zaopatrzy się w takie źródło ciepła. Dokładając do tego samochody elektryczne i konieczność ich ładowania oraz koleje elektryczne to pytam co najpierw stanie w gospodarce żeby zimą mogły pracować pompy ciepła.
Być może rząd ma plan, o którym nikomu nic nie mówi,a być może szczepionkowa depopulacja spowoduje niższy pobór prądu. Ten rząd trzyma z obcymi trudno więc logicznymi myślami ogarnąć to wszystko co dzieje się wokół nas. Trzeba by spytać Klausa Schwaba być może to źródło informacji dało by odpowiedz na wiele pytań.