Jak donosi Bloomberg, w zeszłym tygodniu władze miasta Pekin wprowadziły pierwszy w Chinach obowiązek szczepień na Covid-19. Polityka ta wprowadziła obowiązek szczepień ochronnych w niektórych zawodach, a wstęp do ruchliwych miejsc publicznych, takich jak kina i siłownie, został ograniczony do osób zaszczepionych. W Pekinie opinia publiczna zareagowała i wielu mieszkańców zwróciło się do mediów społecznościowych, aby ogłosić, że nakaz jest nielegalną uzurpacją ich praw. Odpowiedź Pekinu była równie szybka: W niecałe 48 godzin po ogłoszeniu polityki, rząd miasta uchylił ją.

Zamiast tego ludzie będą mogli wejść do wszystkich miejsc publicznych, jeśli tylko przedstawią negatywny wynik testu Covid, który nie jest starszy niż 72 godziny i sprawdzą swoją temperaturę, powiedział niezidentyfikowany urzędnik w wywiadzie dla wspieranego przez państwo Beijing Daily, który został opublikowany w czwartek późnym wieczorem. Miasto będzie nadal promować szczepienia na zasadzie dobrowolności, informacji i zgody, powiedział urzędnik, coś, co zaledwie rok temu brzmiałoby jak obcy świat utopijnej wolności dla obywateli amerykańskich.

Polityka, ogłoszona w środę i mająca wejść w życie 11 lipca, ograniczyłaby wejście do miejsc publicznych, takich jak kina, muzea i teatry, tylko do osób zaszczepionych, a także wymagała od pracowników niektórych zawodów, by dostali zastrzyki przypominające.

„Odwrót pokazuje siłę opinii publicznej”, Hu Xijin, były redaktor naczelny w wspieranym przez Partię Komunistyczną Global Times i wpływowy komentator, powiedział na swoim oficjalnym koncie Weibo. „Chińskie społeczeństwo jest zdominowane przez rząd. W porę wsparli się w obliczu publicznego odepchnięcia. Oznacza to, że akceptują pogląd społeczeństwa na temat mandatu szczepionkowego jako nielegalnego.”

Jak pisze Adam Minter z Bloomberga, chociaż chińscy autorytaryści rzadko wycofują się z powodu sprzeciwu opinii publicznej, to w tym przypadku władze Pekinu przypomniały, jak uważnie monitorują opinię publiczną i jak bardzo starają się nią zarządzać. W istocie jest to również przypomnienie, że w ostatecznym rozrachunku to ludzie sprawują władzę, bez względu na to, jak pilnie prasa propagandowa będzie próbowała przekonać ludzi, że jest inaczej, i bez względu na to, jak uzbrojone po zęby są państwowe siły wykonawcze.

Bloomberg zauważa, że ulegając presji opinii publicznej, Pekin „nieumyślnie ujawnił, że ich zdolność do kontrolowania i kanalizowania gniewu publicznego nie jest absolutna”. Gigant medialny dodaje, że „podobnie jak ich odpowiednicy w krajach demokratycznych, przywódcy Chin muszą liczyć się z gniewem populistów. A w czasach rosnącego chińskiego nacjonalizmu, te populistyczne prądy mogą mieć szkodliwe konsekwencje dla pokoju i stabilności w Azji i na świecie.”

Co jest przekomiczne, bo o ile „dyktatorskie” Chiny cofnęły się w sprawie mandatów na szczepionki w ciągu zaledwie 2 dni, o tyle „demokratyczne odpowiedniki” mogą narzucać ludności dowolną ilość eksperymentów zdrowotnych do woli i w dużej mierze bez sprzeciwu.

I podczas gdy „demokratyczne” narody, zwłaszcza te prowadzone (na razie) przez tzw. „Demokratów” stały się całkowicie niepomne na opinię publiczną – zwłaszcza jeśli sprzeciwia się ona ich bezwzględnym, autorytarnym ambicjom – to państwa autorytarne faktycznie się tym przejmują: jak zauważa Bloomberg, internet – a zwłaszcza media społecznościowe – skomplikowały oba zadania, wymagając ogromnych inwestycji w ludzkie i maszynowe monitorowanie i generowanie treści. W 2014 roku należący do Partii Komunistycznej „Beijing News” donosił, że publiczne i prywatne chińskie podmioty zatrudniają ponad 2 miliony „analityków” opinii publicznej. Wśród innych ról, „zbierają oni opinie i postawy netizens, organizują je w raporty i przedkładają je decydentom.” W dzisiejszych czasach nawet stosunkowo niewielkie agencje – takie jak Beijing International Horticultural Expo Coordination Bureau – kupują analizy opinii publicznej.

Wreszcie, jak pisze Rich Provorotsky z Goldmana w swojej dzisiejszej porannej notatce, „choć mało prawdopodobne jest, że zmiany nastąpią nagle, warto obserwować, czy frustracja ludności doprowadzi do zmiany polityki „zero kowbojów”?”. To założenie może być wkrótce przetestowane, podczas gdy Pekin złomował obowiązkowe szczepionki, Szanghaj może stanąć w obliczu kolejnej rundy blokad: oto Bloomberg.

W Szanghaju panuje napięcie, a mieszkańcy obserwują, jak wzrasta liczba zachorowań na Covid-19.

Miasto zgłosiło 59 nowych infekcji w poniedziałek, czwarty dzień z rzędu liczba przypadków utrzymuje się powyżej 50. Gwałtowny wzrost z liczby jednocyfrowej około tydzień temu nastąpił po wykryciu bardziej zaraźliwego szczepu BA.5 wariantu omicron, który wywołał dwie dodatkowe rundy masowych testów między wtorkiem a czwartkiem w tym tygodniu w dziewięciu z 16 dzielnic centrum finansowego, jak również w innych obszarach, gdzie znaleziono przypadki.

Wynik końcowy: Surowe podejście Chin do Covid Zero jest „po raz kolejny testowane jako ogniska choroby w całym kraju w związku z pojawieniem się podwariantu, który spowodował wzrost liczby zachorowań w innych miejscach”, tylko tym razem społeczeństwo może wyczuwać, że sprzeciw wobec wysoce niepopularnej reakcji rządu na grypę Wu jest poza wymaganym punktem krytycznym i idąc w ślady Pekinu, dziesiątki milionów mieszkańców Szanghaju mogą wkrótce wziąć sprawy w swoje ręce/.

Obserwuj nasze artykuły na Google News

Naciśnij przycisk oznaczony gwiazdką (★ obserwuj) i bądź na bieżąco

Share.

Ekspert w dziedzinie ekonomia, finanse oraz OSINT z ponad 20-letnim doświadczeniem. Autor publikacji w czołowych międzynarodowych mediach, zaangażowany w globalne projekty dziennikarskie.

Napisz Komentarz

Exit mobile version