Rośnie liczba oddziałów szpitalnych zawieszanych z powodu m.in. braków kadrowych. Od początku roku do sierpnia zamknięto ich ponad dwa razy więcej niż w całym 2019 roku. Informacje podał „Dziennik Gazeta Prawna”.
Jak zaznaczono, w tym roku w sumie zawieszono już 156 oddziałów w 11 województwach. W całym roku 2019 było ich 100.
ZOBACZ: Szpitale alarmują: Nasza praca jest zagrożona. Jeśli nie będzie reakcji rządu będziemy zamykać placówki
Wiceprzewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, Zdzisław Szramik, wskazał na kilka przyczyn takiego stanu rzeczy.
– Są to braki finansowe i zbyt niskie nakłady na zdrowie. Czasami się tak zdarza, że oddział nie spełnia warunków wymaganych do prowadzenia świadczeń zdrowotnych i jest okresowo zamykany, bo np. jest remont, ale chyba najczęściej powodem jest zbyt mała obsada. Niestety, nasi pracodawcy stwarzają niekorzystne warunki pracy zarówno do wykonywania tej pracy, jak i wynagradzania za tę pracę, więc ludzie odchodzą. Jest niekorzystny przekrój demograficzny naszych koleżanek i kolegów. Sam pracuję na oddziale, w którym średnia wieku wynosi 62 lata – zwracał uwagę.
Kolejnym powodem – jak zaznaczył Zdzisław Szramik – jest brak chętnych na studia medyczne, zwłaszcza jeśli chodzi o specjalizację zabiegową. Zawieszenie oddziałów szpitalnych stanowi złą wiadomość dla pacjentów, bo może wpływać na jakość opieki nad nimi.
Z informacji prasowych wynika, że najczęściej zawieszane są oddziały chirurgii, chorób wewnętrznych i położnicze.