Właściciele lokali gastronomicznych z kebabem stoją przed dylematem, czy podnieść znacząco ceny produktów, czy zakończyć działalność. Wszystkiemu winna jest drożyzna.
Właściciele lokali z kebabami to kolejni przedsiębiorcy, którzy w obliczu kryzysu inflacyjnego i energetycznego są postawieni pod ścianą. Przedsiębiorcy odczuwają podwyżki cen produktów spożywczych, a także energii. Półprodukty potrzebne do przyrządzenia kebaba rosną z tygodnia na tydzień.
„Kto tyle zapłaci za kebab?”
O problemach z utrzymaniem biznesu mówią głośno właściciele lokali m.in. w Sosnowcu, Krośnie, Bydgoszczy czy Koszalinie. Jednak zła sytuacja na rynku dotyczy lokali w całej Polsce. Przedsiębiorca z Sosnowca, Dawid Goławski, od pięciu miesięcy prowadzi lokal z kebabem. Jak sam mówi, biznes szedł na początku dobrze. Rosnące ceny zmuszą go jednak prawdopodobnie do zamknięcia lokalu.
— Szacowałem, że abym mógł przetrwać, to musiałbym podnieść cenę droższego kebaba o 15 zł, do poziomu 40 zł. Tylko kto tyle zapłaci za kebab? Z tygodnia na tydzień rośnie cena jogurtów, majonezu, oleju. Teraz dojdą podwyżki za prąd — mówił, cytowany przez „Gazetę Wyborczą”, podczas spotkania przedsiębiorców z prezydentem Sosnowca.
Informacje o lokalach gastronomicznych, które nie przetrwały drożyzny napływają codziennie z całej Polski. Część przedsiębiorców podnosi ceny produktów, ale liczy się z odpływem klientów. Alternatywą jest niestety tylko zawieszenie działalności. Jeszcze niedawno kebab był symbolem taniego i szybkiego posiłku, ale już wkrótce może się to zmienić.
sc: Sosnowiec/Wyborcza.pl
Jeden komentarz
Kebab to turecka potrawa, a w zasadzie arabska, Islam, mała szkodliwość gdy zniknie z Polski.