Czesi zamierzają otwierać stare kopalnie, by zapewnić sobie odpowiedni wolumen węgla. Wznawiając pracę zamkniętych zakładów, mogą się zderzyć z brakiem pracowników. Niewykluczone, że wówczas sięgną po polskich górników – pisze portal WNP.
Pojawią się nowe miejsca pracy. Niestety, nie w Polsce, a za naszą południową granicą, gdzie zdecydowano o wznowieniu wydobycia, wbrew europejskiemu trendowi o wygaszaniu górnictwa.
Zdaniem Jerzego Markowskiego, byłego wiceministra gospodarki, możliwe będzie wznowienie wydobycia w kopalniach, które nie zostały zdewastowane, czyli Darkov i CSA.
To oznacza, że Czesi zdecydowali się na krok pod prąd w polityce klimatycznej. Zamiast likwidacji wydobycia węgla, chcą reaktywować te kopalnie, które niedawno zakończyły działalność. – To charakterystyczne, że w Czechach wznawia się wydobycie w kopalniach zlikwidowanych, a u nas kontynuuje się likwidację kopalń czynnych – zaznaczył ekspert.
Jerzy Markowski podkreślił, że problemem Czechów może być ograniczony dostęp do kadr. Mogą sobie z tym poradzić, zatrudniając górników z Polski. Tym bardziej, że polscy górnicy cieszą się tam dobrą opinią. Plusem jest również fakt, iż kopalnia Darkov mieści się w Karvinie, tuż przy granicy z Polską.
Jeden komentarz
Polska teź by wznowiła, gdyby miała. A nie np. oddała Niemcom