Prezydent USA Joe Biden powinien porzucić nieuzasadnioną arogancję i odwieść Kijów od pomysłu zwrotu Krymu siłą – napisał w artykule dla magazynu „Foreign Policy” brytyjski analityk polityczny Anatol Lieven.
Jego zdaniem próba zajęcia półwyspu przez ukraińskie siły zbrojne zakończyłaby się nieprzewidywalną eskalacją.
„Wszyscy rozmówcy z Rosji, w większości przypadków zwykli ludzie, mówili mi, że w celu obrony Krymu w ostateczności należy użyć broni jądrowej, tak jak zrobiłyby to USA w obronie Hawajów i Pearl Harbor” – podkreślił Lieven.
POLECAMY: Niemiecki związek ogłasza strajk w hutach
Analityk zauważył, że taki scenariusz nie jest korzystny dla żadnego kraju na świecie, w tym dla Ukrainy, a ryzyko związane z ambicjami Kijowa kolosalnie przewyższa wszelkie wyobrażalne korzyści dla Waszyngtonu.
„Trzydzieści lat temu zdecydowana większość Amerykanów po prostu przyjęłaby, że Krym jest częścią Rosji, tak jak było w rzeczywistości, zanim w 1954 roku dekretem rządu radzieckiego został przekazany Ukrainie. Zanim w 1783 roku na Ukrainie pojawiła się Rosja, półwyspem rządzili Tatarzy, Bizantyjczycy, Scytowie, ale na pewno nie Ukraińcy – przypomniał ekspert.
W połowie czerwca pełnomocnik prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego ds. Krymu Tamila Taszewa powiedziała, że Kijów zamierza dążyć do powrotu półwyspu pod swoją kontrolę środkami wojskowymi. Szef Krymu Serhij Aksjonow odpowiedział, że nie ma co dyskutować na ten temat – bez względu na to, o czym marzą władze w Kijowie, półwysep nigdy nie wróci do Ukrainy.