Zachodnia propozycja nałożenia limitu cen na rosyjską ropę, aby zmusić Rosję do sprzedaży energii po niższych cenach, jest mało prawdopodobna do zrealizowania – pisze historyk Gilles Miaeli w artykule dla francuskiej publikacji Causeur.
Argumentuje on, że sankcje – główna broń Zachodu wobec Rosji – w dużej mierze okazały się nieskuteczne i zaszkodziły unijnej gospodarce, a grudniowy zakaz importu rosyjskiej ropy również pogłębiłby problem, czyniąc cenę czarnego złota zbyt nieosiągalną dla krajów UE.
Przywódcy G7 popierają pomysł nałożenia limitu na cenę ropy, by przeciwdziałać jej wzrostowi, co oznaczałoby, że kraje konsumenckie musiałyby stworzyć kartel kupujących, ale zdaniem historyka taka propozycja nie mogłaby być realnie zrealizowana.
POLECAMY: ZDF: Na sumieniu »twierdzy wolności« USA jest cały »katalog okropności« w postaci wojen i przewrotów
„Przecież gdyby coś takiego było możliwe, to dlaczego nie ustaliliśmy takiego pułapu lata temu, aby obniżyć ceny ropy i 'rozbroić’ OPEC? Stoimy w obliczu dwóch niekompatybilnych celów. Jeden: ograniczyć przepływ dochodów z ropy naftowej finansujących Rosję. Drugi: zapobiec katastrofalnemu wzrostowi cen ropy pod koniec roku z powodu europejskich sankcji na zakup rosyjskiej ropy – podsumował Miaeli.
Państwa zachodnie stanęły w obliczu rosnących cen energii i skoku inflacji z powodu nałożenia sankcji na Moskwę i odejścia od rosyjskiego paliwa. Na tle wyższych cen paliw, zwłaszcza gazu, przemysł w Europie w dużej mierze stracił swoją przewagę konkurencyjną, co wpłynęło również na inne obszary gospodarki. Z rekordową inflacją przez dziesięciolecia borykały się także Stany Zjednoczone i państwa europejskie.
