Dziś na posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej ma zapaść decyzja ws. stóp procentowych. Ekonomiści są podzieleni co do tego, czy należy spodziewać się podwyżki, czy może jednak stopy zostaną obniżone. Byłoby to sporą niespodzianką.

„Będę się upierał, że z punktu widzenia teorii RPP powinna stopy podwyższać, inflacja jest, jaka jest. Ale biorąc pod uwagę podejście praktyczne, to mam wrażenie, że Rada stóp nie podwyższy. To może być rozczarowanie dla inwestorów zagranicznych, bo jest oczekiwanie, że polityka podwyższania stóp, choćby drobnymi kroczkami, o 25 pkt. bazowych, powinna być kontynuowana. Jeśli więc stopy się nie zmienią, to złoty może na tym stracić” – powiedział główny analityk walutowy DM BOŚ Marek Rogalski.

Rada Polityki Pieniężnej do tej pory podnosiła stopy procentowe 11-krotnie. 

Cykl podwyżek rozpoczął się w październiku 2021 r. i od tego czasu RPP podnosiła stopy na każdym kolejnym posiedzeniu. Wyjątkiem był sierpień, kiedy RPP miała przerwę urlopową. 

Teraz główna stopa procentowa NBP, stopa referencyjna, wynosi 6,75 proc. (przed rozpoczęciem cyklu podwyżek wynosiła 0,1 proc.). 

Stopa lombardowa wynosi 7,25 proc., stopa depozytowa – 6,25 proc. Stopa redyskontowa weksli wynosi 6,8 proc. a stopa dyskontowa weksli – 6,85 proc.

W tę środę RPP spotka się po raz kolejny. Wtedy też członkowie poznają najnowsze projekcje NBP dot. ścieżki wzrostu cen oraz PKB na najbliższe lata i będą dyskutować, co zrobić dalej. W dyskusji na pewno nie zabraknie argumentów rynkowych.

Jeśli bowiem np. Rada znów zrobi sobie przerwę w podwyżkach albo ogłosi koniec cyklu, to wraz z luźną polityką fiskalną (potrzeby pożyczkowe naszego kraju w przyszłym roku będą bardzo duże, a chętnych na kupno jest jak na lekarstwo) może się okazać, że inwestorzy odczytają to jako kapitulację władz monetarnych przy puchnącym deficycie finansów publicznych i wtedy stanie się naprawdę nieciekawie.

– Prezes NBP oraz część RPP mówi jasno, że ze stopami procentowymi zaszliśmy już bardzo daleko i zaczęliśmy ten cykl znacznie wcześniej niż amerykański, czy europejski bank centralny. Jesteśmy więc bardzo blisko zakończenia cyklu zacieśniania. Dlatego moim zdaniem rynek wyczekuje, co zrobi Rada po listopadowej projekcji. Wtedy będzie wiadomo, czy ta pauza w październiku była słuszna, czy stopy trzeba podnieść jeszcze bardziej. I wtedy też pewnie rentowności zareagują adekwatnie do sytuacji. Widać jednak wyraźnie, że jest trochę niepokoju na rynkach. Zresztą nie tylko u nas – mówi w rozmowie z money.pl wysoko postawiona osoba w NBP, chcąca zachować anonimowość.

Kolejne podwyżki stóp wydają się nieuniknione

Jej zdaniem, słuchając przedstawicieli Ministerstwa Finansów, można odnieść wrażenie, że próbują oni wytłumaczyć, iż przyszły rok jest na swój sposób szczególny.

Mamy większe wydatki obronne, trzeba będzie również amortyzować wyższe ceny energii. Zresztą robią to też inne kraje. Niemniej MF wskazuje, że w dłuższym terminie dyscyplina finansów publicznych będzie utrzymywana. Rynki się trochę przestraszyły, że wydatki w przyszłym roku będą wysokie, dlatego też trzeba tłumaczyć wyjątkowość tej sytuacji – argumentuje osoba z polskiego banku centralnego.

Obserwuj nasze artykuły na Google News

Naciśnij przycisk oznaczony gwiazdką (★ obserwuj) i bądź na bieżąco

Share.

Ekspert w dziedzinie ekonomia, finanse oraz OSINT z ponad 20-letnim doświadczeniem. Autor publikacji w czołowych międzynarodowych mediach, zaangażowany w globalne projekty dziennikarskie.

Napisz Komentarz

Exit mobile version