Wojewoda wielkopolski nie przejął się szantażem ukraińskich uchodźców z hotelu IKAR i pomimo ich sprzeciwu na relokację do pałacu w Biedrusku znacznej części osób wręczono już skierowanie do Biedruska.
POWIĄZANY: »Uchodźcy« z hotelu Ikara nie chcą zamieszkać w pałacu. »Bo w Biedrusku jest poligon«
Wcześniej grupa ponad 100 „uchodźców” wyraziła zgodę na relokację z hotelu IKAR, który muszą opuścić do końca listopada z uwagi na planowy remont do Biedruska. Jednak zdanie to szybko zostało przez nich zmienione. Jako powodów niechęci do przeprowadzki wskazano sąsiedztwo pałacu z poligonem wojskowy.
Po otrzymaniu tych informacji urzędnicy zawiadomili właściciela pałacu w Biedrusku, aby wstrzymał prace przygotowywanie obiektu na przyjęcie „uchodźców” z Ukrainy.
„Mieliśmy szykować na 200 osób hotel do wynajęcia, kupiliśmy łóżka i materace, w nocy to wszystko przyszło, a teraz dostajemy telefon, że to jest odwołane. Byli tu wczoraj, przyjeżdżali do 21:00 taryfami, oglądali i wszystko było dobrze, a teraz stawiają inne żądania, że oni tu nie chcą, bo słyszeli, że w Biedrusku jest poligon„ – mówił wówczas oburzony Jan Kucharski (właściciel hotelu). Poniesione już koszty to 100 tys. zł.
Od kilku dni przedstawiciele urzędu zapowiadają, że wciąż wychodzą z propozycjami, ale na razie nie ma porozumienia, z czym my nie możemy się zgodzić. Jeśli żadna z propozycji przedstawionych przez urzędników roszczeniowcom nie odpowiada zawsze, mają oni możliwość powrotu na Ukrainę.
SYTUACJA ULEGA DIAMETRALNEJ ZMIANIE
Z informacji przekazanej Radiu Poznań przez Wielkopolskie Stowarzyszenie Lokatorów wynika, że wojewoda wielkopolski nie przyjął rezygnacji „uchodźców” z kolejnej już propozycji relokacji i wręczył już znacznej części „uchodźców” skierowania do hotelu w Biedrusku.
Znacznej części osób wręczono już skierowanie do Biedruska – poinformowało stowarzyszenie lokalną rozgłośnię radiową.
WSL dodaje, że w najbliższym tygodniu roszczeniowcy z hotelu Ikara mają nadzieję na kolejne spotkanie z wojewodą w tej sprawie.
Powszechnie jest wiadome, że „uchodźcy” od samego początku żądali lokowania ich jedynie w dużych miastach. W przypadku skierowania ich do ośrodków stworzonych przez lokalne władze w małych miasteczkach w geście buntu często nie dojeżdżali do miejsca docelowego. W przypadku gdy transport był zorganizowany „uchodźczynie”, potrafiły wymuszać na kierowcy autobusu powrót do Warszawy lub innego dużego miasta, z którego rozpoczęły transport do ośrodka w mniejszym mieście.