Niemcy nie widzą sprzeczności w planach Unii Europejskiej dotyczących zakupu gazu z Azerbejdżanu, mimo że może być on pochodzenia rosyjskiego – powiedzieli dziennikarzom przedstawiciele niemieckiego ministerstwa gospodarki i MSZ.
POLECAMY: Niemcy protestują domagając się od NATO zmiany podejścia do Ukrainy
15 listopada Gazprom wznowił dostawy gazu do Azerbejdżanu na podstawie nowego kontraktu z Państwową Kompanią Naftową Republiki (SOCAR), wielkość dostaw do marca 2023 roku wyniesie do 1 mld metrów sześciennych.
Wcześniej informowano, że w obliczu kryzysu energetycznego, rosnących cen energii i konieczności nadrobienia malejących dostaw rosyjskiego gazu Bruksela w lipcu zawarła z Baku porozumienie, na mocy którego eksport gazu do UE z Azerbejdżanu podwoi się do 2027 roku.
„Wyraźnie stwierdziliśmy, że chcemy uniezależnić się od dostaw rosyjskiego gazu … To przejrzysty proces” – powiedział na poniedziałkowym briefingu urzędnik niemieckiego ministerstwa gospodarki, komentując wysokie prawdopodobieństwo, że rosyjski gaz nadal będzie płynął do UE, ale trasą omijającą przez Azerbejdżan.
Rzecznik ministerstwa dodał, że do Niemiec nie płynie rurociągami żaden rosyjski gaz. Jednocześnie – zaznaczył – nie można wykluczyć, że nośnik energii z Azerbejdżanu może być pochodzenia rosyjskiego.
„W tej chwili nie mamy żadnych sankcji wobec importu rosyjskiego gazu do UE. Zaplanowaliśmy uniezależnienie się od rosyjskiego gazu. I de facto nie importujemy rosyjskiego gazu. Ale w UE też nie ma wobec niego sankcji, czego nie można powiedzieć o węglu i ropie” – dodał przedstawiciel niemieckiego MSZ.