Reżim Kaczyńskiego po sprzecznym z prawem przesunięciu terminu wyborów samorządowych ma już gotowy projekt ustawy o zmianie ordynacji wyborczej. Ma on trafić do Sejmu jeszcze w tym roku. Jeśli projekt wejdzie w życie, będzie to oznaczało zmianę reguł gry na mniej niż rok przed wyborami parlamentarnymi.
POLECAMY: »Wódz« zarządził pachołki, wykonują. Powstaje »korpus ochrony wyborów«
Najważniejsza zmiana dotyczy sposobu liczenia głosów. Projekt ustawy zakłada, że przewodniczący komisji miałby prezentować wszystkim członkom każdą kartę wrzuconą do urny wraz z ujawnieniem, na kogo został oddany głos. Wtedy też cały zespół kolegialnie decydowałby o ważności lub nieważności głosu.
Liczenie głosów miałoby być nagrywane. W każdym lokalu znajdzie się kamera, która udokumentuje proces. Zmiana ma dotyczyć jedynie rejestracji prac komisji – od zamknięcia lokalu do sporządzenia protokołu. Nagranie nie byłoby transmitowane w sieci. Materiał z prac komisji miałby służyć jedynie do celów dokumentacyjnych i pomagać przy rozstrzyganiu protestów wyborczych.
Zmiana objęłaby też liczbę lokali wyborczych, bo – zdaniem prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego – wielu wyborców rezygnuje z udziału w wyborach ze względu na odległość do najbliższej komisji. Ustawodawcy odeszli od pomysłu zmiany podziału mandatów poselskich w okręgach wyborczych, choć takie rozwiązanie proponowała Państwowa Komisja Wyborcza na podstawie najnowszych danych ludnościowych GUS.