Znane z podporządkowania i uległości wobec władzy społeczeństwo chińskie coraz częściej protestuje przeciwko surowym restrykcjom i polityce „zero covid”. Zmęczeni głodni i pozbawienie godności ludzie wychodzą na ulice w Pekinie, Szanghaju, Xianie, Nankinie i innych miastach – wynika z relacji i nagrań zamieszczanych w mediach społecznościowych.
POLECAMY: Chiny odnotowują antyrekord liczby przypadków COVID-19. W miastach budowane są izolatoria
„Chcemy wolności” – krzyczeli ludzie zgromadzeni przy ulicy Wulumuqi Zhonglu w Szanghaju, widoczni na nagraniach opublikowanych na Twitterze przez holenderską dziennikarkę Evę Rammeloo.
Z filmików wynika, że domagali się również odsunięcia od władzy Komunistycznej Partii Chin i jej sekretarza generalnego Xi Jinpinga oraz w niecenzuralnych słowach krytykowali utrzymywaną przez władze politykę „zero covid”.
Według relacji z miejsca protestu uczestniczyło w nim kilkaset do tysiąca osób, które ze wszystkich stron otoczone były przez policję.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że bezpośrednią przyczyną buntu społecznego była śmierć co najmniej 10 osób w pożarze budynku mieszkalnego w borykającym się od ponad trzech miesięcy z lockdownami mieście Urumczi, stolicy regionu Sinciang, gdzie znaczny odsetek ludności stanowią Ujgurzy.
Chińscy cenzorzy blokowali w internecie pytania, czy restrykcje covidowe uniemożliwiły ludziom ucieczkę z płonącego budynku, a strażakom – szybkie ugaszenie pożaru. Miejscowe władze twierdzą, że wyjście ewakuacyjne nie było zamknięte, a strażakom utrudniły dojazd samochody zaparkowane w pobliżu.
„Pożar w Urumczi wstrząsnął wszystkimi w tym kraju” – powiedział agencji Reutera mieszkaniec Pekinu, przedstawiony jako Sean Li. W stolicy kraju wybuchały mniejsze protesty przeciwko wprowadzanym tam lockdownom, a na niektórych osiedlach mieszkańcom udało się wymusić przedwczesne zniesienie restrykcji.
Jeden komentarz
To na polecenie Rotschildow, bo dali chińskiemu rządowi pieniądze na rozwój elektroniki i żeby do hameryki nie przejeżdżali. Jak to się rozlezie na Azję i Europę to będą mieli cienko globaliści.