Gmina Nałęczów w dobie kryzys gospodarczego i zdecydowanie niższych wpływów do miejskiej kasy zażądała od producentów wody mineralnej gigantycznych opłat za eksploatację pokładów wody mineralnej. Producenci wskazują, że pomysł jest nieprzemyślany, nie przeprowadzono żadnych konsultacji, a zyski mogą być pozorne. W grę wchodzi nawet 50 mln złotych rocznie dodatkowego wpływy do budżetu.
POLECAMY: Prezes Nestlé: ludzie nie mają prawa do wody, trzeba ją sprywatyzować i kontrolować
Pod koniec października burmistrz Nałęczowa Wiesław Pardyka ogłosił, że gmina będzie się starała o uznanie wody głębinowej za kopalinę. Chodzi o tą, która jest wydobywana w celach komercyjnych przez firmy zajmujące się jej butelkowaniem i sprzedażą. Tłumaczył, iż podobne stanowisko mają inne gminy uzdrowiskowe. Zmiana w przepisach pozwoli na wprowadzenie dodatkowego podatku, jakim objęte są inne kopaliny np. węgiel, gaz ziemny, ropa naftowa czy też miedź.
Burmistrz nie ukrywał, że dla gminy będzie to istotna korzyść w postaci dodatkowych wpływów do budżetu. A nawet wstępne szacunki wskazują, iż będą one dość znaczne. Zwłaszcza, że działa tam dwóch bardzo dużych producentów wody mineralnej: Cisowianki i Nałęczowianki. Proponowana stawka 25 zł za metr sześcienny wody zapewniłaby gminie ok. 5 groszy od każdej butelki. Rocznie dawałoby to nawet 50 mln zł. A to tylko część opłat, gdyż nieco mniej miałoby trafiać również do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
Radni Nałęczowa przychylili się do słów Wiesława Pardyki i przyjęli stanowisko mające skutkować skierowaniem do rządu apelu o zmiany w przepisach. Jak uzasadniali, producenci wody mineralnej na masową skalę eksploatują podziemne źródła co powoduje różnego rodzaju negatywne skutki. Dlatego też potrzebne są środki finansowe na poprawę retencji czy rozwój gospodarki wodno – ściekowej. Nie bez znaczenia są również inwestycje drogowe, gdyż drogi są rozjeżdżane przez ciężarówki rozwożące butelkowaną wodę do punktów handlowych.
Tymczasem jak się okazuje, producenci wody mineralnej są całkowicie zaskoczeni krokami burmistrza i radnych. Zwłaszcza, że przed przyjęciem tego stanowiska nie przeprowadzono żadnych konsultacji na temat proponowanych zmian w prawie, jak też systemowej analizy i rzetelnego bilansu możliwych korzyści i strat z tego tytułu. Jest bowiem ryzyko, że biorąc pod uwagę całokształt, gminy uzdrowiskowe z tytułu proponowanej opłaty mogą osiągnąć jedynie „pozorne zyski”.
Zarząd spółki Nałęczów Zdrój, czyli producenta Cisowianki wskazuje, że zgodnie ze słowami burmistrza i radnych proponowane zmiany mają dotyczyć producentów wód mineralnych i napojów. Rzeczywistość jest jednak inna. Ogólna analiza tego pomysłu wskazuje, że jego jeszcze bardziej dotkliwe konsekwencje mogą bezpośrednio dotknąć pracowników zakładów produkcji wody mineralnej i napojów, wraz z rodzinami oraz wszystkich mieszkańców gminy Nałęczów.
– Inicjatywa ta nie była poparta żadną wcześniejszą analizą, a także nie została w ogóle skonsultowana z mieszkańcami gminy, w tym z pracownikami lokalnych firm z branży, którzy mieszkają oraz pracują w Nałęczowie i okolicach. Uznanie wody głębinowej za kopalinę oznacza objęcie jej tzw. prawem własności górniczej, co może pociągać za sobą szereg skutków wpływających m.in. na kształtowanie i zagospodarowanie przestrzenne regionu – tłumaczą przedstawiciele spółki Nałęczów Zdrój.
Wskazano tu na kilka problemów. Pierwszy z nich dotyczy właścicieli nieruchomości położonych na obszarach górniczych, którzy mogą podlegać ograniczeniom praw wynikających z posiadania tytułu własności do nieruchomości, np. w zakresie swobodnego ich wykorzystania czy wolności do decydowania o sposobie i kształcie zabudowy. Kolejna sprawa to fakt, iż wielu okolicznych mieszkańców pracuje dla lokalnych przedsiębiorców związanych z przemysłem spożywczym. Obciążenie ich kolejnymi zobowiązaniami fiskalnymi może spowodować zahamowanie rozwoju, a to w konsekwencji zamrożenie wynagrodzeń, a być może również redukcję zatrudnienia.
Jednak najważniejsze jest to, że o sposobie kompleksowego zarządzania kopaliną, zgodnie z uzyskaną koncesją, nie będzie już decydować gmina, a przedsiębiorca. To z kolei sprawi, że samorząd utraci kontrolę nad wybranymi terenami gminy na rzecz jakichkolwiek podmiotów prowadzących działalność związaną z wydobyciem wody. To może mieć bardzo poważne skutki dla gminy.
Spółka Nałęczów Zdrój, w związku z jak to nazwała „rozpoczętą kampanią wyborczą prowadzoną przez lokalnych samorządowców”, w której odrodził się pomysł objęcia zakwalifikowania wód głębinowych jako kopalinę oraz wprowadzenie obowiązkowej opłaty eksploatacyjnej za ich wydobycie, wystosowała do mieszkańców Gminy Nałęczów list otwarty w tej sprawie. Jak wskazała, z uwagi, iż zawsze była i jest silnie związana z tym regionem i jego mieszkańcami, postanowiła podzielić się obawami dotyczącymi konsekwencji ewentualnych zmian w przepisach. Zwłaszcza zainicjowanych bez należytego i wnikliwego rozmysłu, które odczują nie tylko producenci, lecz również lokalni przedsiębiorcy a w konsekwencji sami mieszkańcy gminy.