– Nie chcemy w żaden sposób siać paniki, ale sytuacja jest poważna – ogłosił premier Szwecji Ulf Kristersson. Zalecił mieszkańcom oszczędzanie prądu. Z kolei minister zatrudnienia Johan Pehrson wyjaśnił, że wykorzystywane będą wszystkie źródła energii, aby zwiększyć produkcję prądu. Spalane będą m.in. śmieci.
Minister pracy dodał, że Szwecja będzie spalać nawet śmieci, aby zapewnić energię.
— Nie chcemy w żaden sposób siać paniki, ale sytuacja jest poważna. Wiem, że wielu Szwedów ogranicza zużycie prądu, aby zmniejszyć koszty, teraz trzeba oszczędzać również, aby przeciwdziałać odłączeniom — oznajmił Kristersson na konferencji prasowej.
Według Kristerssona wpływ na „napiętą” sytuację ma wstrzymanie w piątek na dziewięć dni produkcji energii przez największy szwedzki reaktor jądrowy Oskarshamn 3 z powodu prac konserwacyjnych. W weekend w związku z wykryciem usterki o połowę zmniejszona zostanie moc bloku Ringhals 3. Ponadto od połowy sierpnia trwa naprawa reaktora Ringhals 4, który ma zostać włączony dopiero 23 lutego.
Normalnie działa jedynie znajdująca się na północ od Sztokholmu elektrownia jądrowa Forsmark z trzema blokami.
Kryzys energetyczny. Szwecja musi oszczędzać prąd. „Liczy się każda kilowatogodzina”
Wielu Szwedów oszczędza energię elektryczną ze względów czysto ekonomicznych. Teraz chcemy poprosić Szwedów, aby oszczędzali energię elektryczną również w celu zmniejszenia ryzyka przerw w dostawie prądu – oświadczył Kristersson.
Obecna na konferencji ministerka energii Ebba Busch wyjaśniła, że prawdopodobieństwo blackoutu zostanie znacznie zredukowane, jeśli konsumenci zaczną zużywać o 2 proc. mniej energii. – Liczy się każda kilowatogodzina – podkreśliła