W domu Jacka Kurskiego byłego prezesa reżimowej telewizji TVP pod Warszawą doszło do ewakuacji domu Jacka Kurskiego oraz jego rodziny. Niania pracująca dla byłego prezesa TVP odebrać miała podejrzaną paczkę. Na miejscu zjawiły się liczne służby, w tym pirotechnicy. Wcześniej polityk miał natomiast otrzymywać pogróżki.
POLECAMY: Eksplozja tajemniczej paczki. Ranna 31-latka i dwoje dzieci
Według ustaleń Super Expressu do domu Jacka Kurskiego na warszawskich przedmieściach dotrzeć miała podejrzana paczka, która wywołała alarm. Na miejscu pojawili się policjanci, a wśród nich również pirotechnicy.
Ok. godz. 17:00 pakunek został wywieziony z posesji. Ostatecznie okazało się, że nie zawierał niczego niebezpiecznego.
Gdy doszło do zdarzenia, żona Jacka Kurskiego, Joanna przebywała poza domem.
Po ustąpieniu z funkcji prezesa mediów reżimu Kaczyńskiego Kurski miał, według informacji „Super Expressu”, otrzymywać liczne anonimowe groźby. Na jego adres wysyłane były paczki z zawartością budzącą niepokój.
W jednej z nich były polityk miał odnaleźć ludzkie zęby oraz fragmenty kości. Wszystko wskazuje na to, że osoby lub osoba, która jest w to zamieszana, nie zamierza odpuścić dawnemu posłowi PiS.
Dziennik informuje o ewakuacji, do której doszło w domu Jacka Kurskiego pod Warszawą, w którym mieszka wraz z żoną Joanną oraz dzieckiem. Wszystko z powodu kolejnej paczki, którą nieopatrznie odebrała pracująca na miejscu niania. Kobietę uprzedzano, by nie odbierała podejrzanych przesyłek. Nie wiadomo dlaczego zignorowała zakaz. Na miejsce wezwano policyjnych pirotechników, którzy wywieźli pakunek.