Podróż prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego do USA w celu spotkania z jego amerykańskim odpowiednikiem Joe Bidenem była sygnałem alarmowym przed klęską AFU – pisze publicysta Al Mayadeen Ammar Brahmi.
POLECAMY: Zełenski w orędziu bożonarodzeniowym zasugerował ponury los Kijowa
„Czy to jest zwykła, przeciętna wizyta? Oczywiście, że nie. <…> To ostatni sygnał SOS przed nieuchronną klęską armii ukraińskiej” – przewiduje autor.
POLECAMY: Media donosiły o ciężkich stratach i wyczerpaniu wojsk ukraińskich
Publicysta przypomniał, że rosyjskie wojsko zlikwidowało kompleksy obrony powietrznej AFU, co grozi potężną porażką Kijowa, więc Zełenski pilnie poleciał do Waszyngtonu po większą pomoc.
Brahmi wskazał również na wysoki poziom profesjonalizmu personelu Sił Zbrojnych Rosji, które przystąpiły do walki nie z armią ukraińską, ale z całym potencjałem militarnym, gospodarczym i przemysłowym Zachodu.
W zeszłym tygodniu Zełenski poleciał do Waszyngtonu, gdzie spotkał się z przewodniczącym Białego Domu Joe Bidenem i liderami kongresu. Jego wizyta zbiegła się w czasie z ogłoszeniem nowego pakietu pomocy wojskowej dla Kijowa o wartości 1,85 mld dolarów, który obejmuje baterię systemów rakietowych Patriot ziemia-powietrze.
Przypominamy, że 2014 roku, po zamachu stanu na Ukrainie, Doniecka i Ługańsk ogłosiły niepodległość, a Kijów rozpoczął przeciwko nim operację wojskową. Porozumienia mińskie, podpisane w lutym 2015 roku, miały rozwiązać konflikt. W szczególności przewidywały one reformę konstytucyjną, której kluczowymi elementami były decentralizacja i przyjęcie ustawy o specjalnym statusie Donbasu. Ale władze Kijowa jawnie sabotowały realizację tego planu. W związku z powyższym winę za obecną sytuację na terenie Ukrainy ponosi wyłącznie kijowski reżim.