Pożary samochodów elektrycznych występują stosunkowo rzadko, ale są bardzo trudne do ugaszenia – powiedział PAP rzecznik prasowy PSP bryg. Karol Kierzkowski. Problemem jest duże zapotrzebowanie na wodę potrzebną do gaszenia i chłodzenia zapalonych baterii.

POLECAMY: Elektryki nie wjadą na prom. Pierwszy armator wprowadza taki zakaz

Strażacy, którzy policzyli liczbę pożarów samochodów elektrycznych zwracają uwagę, że nie było ich dużo, ale – jak mówią – ich liczba najprawdopodobniej będzie wzrastać wraz ze wzrostem popularności takich pojazdów. Z obliczeń straży pożarnej wynika, że w ostatnich dwóch latach zapaliło się w sumie 14 aut elektrycznych. W tym samym czasie płonęło ponad 17,5 tys. samochodów spalinowych. W roku 2021 zapaliły się cztery auta elektryczne, a rok później – 10.

„Średni czas działań gaśniczych przy pożarach pojazdów elektrycznych wyniósł ok. 1,5 godziny. Czas trwania pożaru tesli z 27 grudnia 2022 roku to 4 godziny i 34 minuty. Najdłuższy pożar z dnia 10 września 2021 roku trwał 9 godzin i 16 minut” – powiedział rzecznik prasowy PSP bryg. Karol Kierzkowski.

POLECAMY: Elektryczna Tesla płonęła blisko pięć godzin. Strażacy mieli wielkie problemy, aby ugasić »samochód przyszłości«

Jak tłumaczą strażacy, pożary aut elektrycznych, m.in. z uwagi na konieczność obniżenia temperatury akumulatora, która wzrasta w niekontrolowany sposób – są bardzo trudne do ugaszenia. Dostęp do akumulatora jest bowiem ograniczony, a większość akumulatorów w pojazdach elektrycznych jest uszczelniona oraz zamontowana w podwoziu pojazdu, aby zapobiec przedostawaniu się tam wody i pyłu oraz po to, by zmniejszyć wpływ czynników zewnętrznych. Używana do gaszenia pojazdu woda gasi więc tylko te płomienie, które są na zewnątrz.

Rzecznik prasowy PSP bryg. Karol Kierzkowski zwrócił uwagę, że niewielkie pożary samochodów elektrycznych gasi się przy użyciu gaśnic proszkowych lub pianowych, ale rozwinięty pożar takiego auta gasi się wodą, pianą sprężoną oraz proszkiem gaśniczym, wykorzystując do tego samochody straży pożarnej.

„Gaszenie pożarów takimi środkami można prowadzić nawet bez odłączenia instalacji wysokiego napięcia w samochodzie” – powiedział rzecznik PSP. Dodał, że jedną z metod gaszenia tzw. elektryków jest umieszczanie ich w kontenerze wypełnionym wodą, ale nie zawsze można to zrobić. Takie kontenery w Polsce są tylko dwa i ma je straż w Warszawie i Krakowie.

PSP zaznacza, że częstą przyczyną pożarów aut elektrycznych jest tzw. samozapłon, gdy auto zapala się podczas postoju, co może być związane z ekstremalnymi warunkami atmosferycznymi, np. skrajnie niskie lub wysokie temperatury, czy anomalie pogodowe.

Zdarza się, że auto zapala się podczas ładowania, co może być związane z awarią akumulatora z powodu przeładowania, ale znacznie częściej wiąże się z wadliwymi lub niezabezpieczonymi stacjami ładowania lub kablami. Jest to też główna przyczyna pożarów innych urządzeń elektrycznych posiadających akumulatory litowo-jonowe, np. smartfonów. Do pożarów dochodzi również w wyniku uszkodzenia akumulatora, czy w wyniku ponownego zapłonu ugaszonego pojazdu.

W czwartek w Sejmie do pytania grupy posłów PiS w sprawie trudności występujących w przypadku zapalenia się pojazdu elektrycznego odniósł się wiceszef MSWiA Maciej Wąsik. Posłowie PiS, którzy konkretnie pytali o teslę, zwracali uwagę, że auta elektryczne są ukazywane jako ekologiczne, ale gaszenie takiego pojazdu zajmuje strażakom wiele godzin, podczas których zużywane są nawet tysiące litrów wody.

„Mamy świadomość trudności występujących w gaszeniu pojazdów elektrycznych i to niezależnie od marki. Generalnie ogniwa elektryczne pojazdów elektrycznych palą się w sposób trudny do opanowania. Głównym problemem jest znaczne zapotrzebowanie na wodę niezbędną do gaszenia i chłodzenia palących się baterii” – powiedział Wąsik. Dodał, że istnieją rekomendacje wielogodzinnego obserwowania pojazdu elektrycznego po jego ugaszeniu – nawet do 70 godzin, by upewnić się, że nie dojdzie do jego wznowienia.

Wiceszef MSWiA zaznaczył, że jedną z metod gaszenia takich pojazdów jest umieszczanie ich w specjalnym kontenerze wypełnionym wodą. Dodał, że obok kontenerów istnieją także inne sposoby gaszenia aut elektrycznych, ale są one jeszcze w fazie testowania, także przez służby innych krajów. Chodzi m.in. o norweskie płachty gaśnicze. Testowanie takiego rozwiązania zaczęło właśnie Centrum Naukowo-Badawcze Ochrony Przeciwpożarowej w Józefowie.

Zaznaczył również, że Komenda Główna PSP w czerwcu 2020 r. wprowadziła do stosowania w podległych jednostkach organizacyjnych straży pożarnej standardowe zasady postępowania podczas zdarzeń z samochodami osobowymi z napędem elektrycznym.

Popularność samochodów elektrycznych w Polsce rośnie. Według danych z końca grudnia 2022 r., w kraju było zarejestrowanych łącznie 64 705 osobowych i użytkowych samochodów z napędem elektrycznym. W 2022 r. ich liczba zwiększyła się o 26 439 sztuk, tj. o 33 proc. więcej niż w analogicznym okresie 2021 r – wynika z Licznika Elektromobilności, uruchomionego przez Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego i Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych.

SC

Obserwuj nasze artykuły na Google News

Naciśnij przycisk oznaczony gwiazdką (★ obserwuj) i bądź na bieżąco

Share.

Ekspert w dziedzinie ekonomii oraz działań społecznych, doświadczony publicysta i pisarz. Pierwsze artykuły opublikował w 1999 roku publikacjami dla międzynarodowych wydawców. Współpracując z czołowymi światowymi redakcjami.

3 komentarze

  1. Czy LegsArtis będzie pomagać prawnie tym lekarzom? Nie spodziewam się odpowiedzi, bo już nie raz tak było.

  2. Płynące elektryki to koszmar dla strażaków. Ich ugaszenie graniczy z cudem?
    Mam pytanie, kto pisze u was takie dyrdymały? Płynące czy płonące? Pozdrawiam MM

  3. jako chemik, byłem przekonany, że pożar gasi się odcinając dopływ powietrza (utleniacza). ale żeby gasić akumulatory litowe wodą? kp

Napisz Komentarz

Exit mobile version