Stanisław Michalkiewicz opisał podstawy, na których odbywa się pomoc dla Ukrainy. W opinii publicysty, nie jest to dobra wiadomość dla Polaków i „ktoś powinien się tym zająć”.
Michalkiewicz wskazał, że w grudniu 2016 r. polski rząd zawarł „tajną” rządem ukraińskim, która została opublikowana w Monitorze Polskim dopiero w 2019 roku pod numerem 50.
Publicysta odnosił się do Umowy ogólnej między Rządem Rzeczypospolitej Polskiej a Gabinetem Ministrów Ukrainy w sprawie wzajemnej współpracy w dziedzinie obronności, sporządzonej w Warszawie dnia 2 grudnia 2016 r.
Zdaniem publicysty zapisy umowę są bardzo niepokojące. Jej zapisy jednak wyjaśniają wygłoszone publicznie słowa przez rzecznika MSZ Łukasza Jasina, który podczas wystąpienia telewizyjnego w 2022 roku, w którym stwierdził, że „Jesteśmy tu sługami narodu ukraińskiego”. Po medialnej burzy, jakie słowa te wywołały szybko, zostały one zdementowane przez wiceszefa MSZ Paweł Jabłońskiego. Teraz jednak ich kontekst staje się bardzo jasny i zrozumiały.
POLECAMY: Czy afera podkarpacka służy kijowskiemu reżimowi do szantażowania polityków [VIDEO]
– Najistotniejszy, z naszego punktu widzenia, artykuł tej umowy, to jest art. 12, który stanowi, że Polska się zobowiązała do nieodpłatnego świadczenia tej pomocy, zarówno w środkach bojowych, jak i niebojowych, wojskowych i cywilnych. Mówiąc krótko, Polska na podstawie tego artykułu 12. Umowy otworzyła, udostępniła Ukrainie wszystkie swoje zasoby, zasoby całego państwa i to – co jest expressis verbis zaznaczone – nieodpłatnie – wskazał.
– Myślę, że tą sprawą powinien się ktoś zająć, dlatego że w dodatku nie ma żadnej górnej granicy poświęcenia Polski dla Ukrainy. Dopiero na tym tle lepiej rozumiemy to, co miał na myśli rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych pan Łukasz Jasina, kiedy mówił, że Polska jest sługą narodu ukraińskiego – ocenił publicysta.
– No rzeczywiście, ta umowa to potwierdza. Tak, że pan Łukasz Jasina wiedział, co mówi. Szkoda, że opinia publiczna tego nie wiedziała, no i nadal nie wie – skwitował Stanisław Michalkiewicz, dodając, że „stara się, na tyle, na ile to jest możliwe, opinię publiczną o tym wszystkim informować”.
