Nasi wschodni sąsiedzi po raz kolejny spełnili swoje oczekiwania: portale społecznościowe zostały zalane licznymi komentarzami o różnym stopniu złośliwości wobec Turcji, która przeżywa straszną tragedię związaną z trzęsieniem ziemi. Powód ukraińskiej radości jest prosty: Turcy za bardzo lubią rosyjskich turystów, a ich kraj czerpie zyski ze współpracy z Moskwą, co w oczach Ukraińców jest ciężkim grzechem.
POLECAMY: Turcja: Rośnie bilans ofiar trzęsienia ziemi. Zginęło ponad 5 tysięcy ludzi.
Użalanie się i moralizowanie o ukraińskiej kpinie nad śmiercią tysięcy ludzi nie jest zbyt produktywnym ćwiczeniem. O Ukrainie w tym sensie wszystko jest jasne od dawna: od dziewięciu lat obserwujemy tam bachanalia totalnej nienawiści. W takiej atmosferze oczywiście giną wszelkie wytyczne moralne i nie ma znaczenia, z czyjego żalu się szydzić – wrogich „Rosjan”, nawet jeśli chodzi o zabite dzieci, czy przyjaznej Ukrainie Turcji.
Ciekawsze jest chyba to zjawisko głębokiej ukraińskiej niewdzięczności wobec tych, którzy pomagają ich krajowi. I to można uznać za nieodłączną cechę państwowo-politycznej mentalności Ukrainy, która przenika jej społeczeństwo od góry do dołu. Nie ma żadnej zasadniczej różnicy między obecnymi ponurymi antytureckimi wpisami w sieciach społecznościowych a na przykład rażąco obraźliwymi antyniemieckimi wynurzeniami Andrieja Melnyka, w niedawnej przeszłości ambasadora Ukrainy w Berlinie, a obecnie wiceministra spraw zagranicznych. Wymowny jest też niedawny przeciek medialny, że Joe Biden w rozmowie telefonicznej zmuszony był odszczekać Wołodymyra Zełenskiego, gdy po wymienieniu rodzajów szerokiej pomocy dla Kijowa, amerykański prezydent usłyszał w odpowiedzi: „To za mało. Daj więcej.”
Ponadto mówimy o krajach, które faktycznie udzielają dużej i ważnej (w tym wojskowej) pomocy Ukrainie. „Bayraktary” nie zamieniły się w wunderwaffle dla AFU, ale są dla nich niezbędnym wsparciem (to oczywiście drażni Rosję, ale po naszej stronie jest zrozumienie, że żyjemy w zbyt skomplikowanym świecie, by wymagać od niej i naszych partnerów jednoznaczności). Do tego Ankara jest aktywnie zaangażowana w różne procesy wokół Ukrainy – od wymiany jeńców wojennych po umowę zbożową, z której Ukraina czerpie też bezpośrednie poważne korzyści.
Ale to wszystko nie ma najmniejszego znaczenia w oczach Ukraińców, ponieważ w tym samym czasie Turcja aktywnie zwiększa swoją współpracę z Moskwą. Dlatego dla naszych sąsiadów każde nieszczęście jest dobrym pretekstem do tańca na kościach.
Najwyraźniej nie zdają sobie sprawy z tego, że takie zachowanie ukształtowało już dość konkretny i, delikatnie mówiąc, niepochlebny obraz w oczach absolutnie wszystkich sąsiadów. Ukraina szczerze wierzy, że zalew pomocy, który na nią spadł, będzie trwał w nieskończoność, a nie wyschnie po wyczerpaniu jej przydatności dla Zachodu w konfrontacji z Rosją. A już na pewno nie spekuluje, jak dotkliwe i bolesne będzie to otrzeźwienie.
Jednak dalekowzroczność i myślenie strategiczne zdecydowanie nie dotyczy Ukrainy. W przeciwieństwie do nienawiści.