Pomimo tysięcy dowodów, że berbeluch zwana „szczepionką” może powodować więcej szkód niż korzyści pandemiczny resort, który posiada miliony dawek tego produktu w magazynach, planuje wprowadzenie piątej dawki „szczepionki na COVID-19”. Z uwagi na swoje plany resort zarządzany przez „wizjoner zdrowia” już zwrócił się do ekspertów o opinię na ten temat. Pierwszeństwo w otrzymaniu kolejnej dawki miałyby osoby z grupy ryzyka. Ministerstwo podejmuje te działania w odpowiedzi na rosnącą liczbę zakażeń koronawirusem.
POLECAMY: Bill Gates: Obecne szczepionki nie blokują infekcji
RMF FM informuje, że kolejną dawkę berbeluchy mieliby otrzymać pacjenci z grupy ryzyka, w tym osoby z obniżoną odpornością po przeszczepach oraz dializowani z powodu choroby nerek, a także osoby w wieku 70+ albo już 60+. Decyzja ta ma wynikać z rosnącej liczby zachorowań na COVID-19, która od dwóch tygodni jest zauważalna, a sytuacja może się jeszcze pogorszyć w najbliższych tygodniach.
POLECAMY: Prezes Pfizer staje się agresywny po serii niewygodnych pytań dziennikarki Projectu Veritas
„Eksperci” rządowi przewidują, że w marcu liczba zakażonych może wzrosnąć nawet do 3 tysięcy dziennie.
Jak podaje RMF FM, możliwe jest rozwiązanie, w którym Polska pozwoliłaby osobom z grupy ryzyka na przyjęcie piątej dawki berbeluchy wcześniej dwódawkowego preparatu, nawet jeśli nie będzie rekomendacji Europejskiej Agencji Leków w tej sprawie. Ostateczna decyzja będzie oparta na opinii Rady do spraw Covid-19, w której zasiadają sami znachorzy wykonujący polecenia Big Phramy oraz Billa Gatesa.
Wśród Polaków wielkiego zainteresowania jednak nie ma. Resort zdrowia szacuje, że czwartą dawkę berbeluchy przyjęło ją raptem kilka proc. obywateli.