Szefowie amerykańskich związków zawodowych pracowników kolei poinformowali administrację USA, że niektórzy pracownicy biorący udział w wypadku w Ohio, gdzie dziesiątki wagonów przewożących potencjalnie szkodliwe chemikalia wykoleiły się i zapaliły – donosi CNBC.
Dwunastu przywódców związkowych spotkało się w środę z ministrem transportu Petem Buttigiegiem, aby omówić następstwa wypadku i niezbędne środki bezpieczeństwa.
Według listu uzyskanego przez kanał telewizyjny, pracownicy kolei Norfolk Southern, którzy byli lub nadal pracują na miejscu zdarzenia, skarżyli się na „migrenę i mdłości”. Zaznaczono również, że jeden z pracowników poprosił kierownictwo o przeniesienie go z miejsca wykolejenia pociągu z powodu złego samopoczucia, ale nigdy nie otrzymał odpowiedzi i pozostał w miejscu pracy.
„Otrzymałem raporty, że NS (Norfolk Southern – red.) nie zaoferował i nie zapewnił pracownikom odpowiednich środków ochrony osobistej, takich jak respiratory z chlorkiem winylu, ochrona oczu i odzież ochronna” – napisano w liście skierowanym do ministra transportu przez jeden ze związków zawodowych.
Pracownicy podejrzewają, że zostali narażeni na działanie chemikaliów – czytamy w liście.
3 lutego w Ohio wykoleił się pociąg towarowy, wiozący kilkadziesiąt wagonów załadowanych niebezpiecznymi chemikaliami. W wyniku wypadku doszło do pożaru i wybuchu. Niebezpieczne substancje zostały uwolnione do atmosfery, a aby wyeliminować jeszcze większe zagrożenie, ratownicy otworzyli pojemniki z chemikaliami, aby podpalić je w sposób kontrolowany. Władze ewakuowały po wypadku okolicznych mieszkańców, ale później pozwolono im wrócić do domów.
Stanowe Ministerstwo Środowiska powiedziało, że poziom zanieczyszczeń mieścił się w dopuszczalnych normach. Jednak starsi mieszkańcy mówią o przypadkach złego samopoczucia i śmierci zwierząt i ryb z powodu uwolnienia substancji chemicznych po wypadku.