Prezeska Schroniska Pegasus, Agata Geilke, powiedziała w komunikacie prasowym, że początkowo nikt nie pomógł skatowanej suczce, która była dźgana widłami i kopana. Geilke interweniowała w sprawie zwierzęcia i uważa, że była okłamywana przez gminnych urzędników i policję. W końcu ujawniono smutną prawdę, ale udało się uratować zwierzę. Suczka została nazwana Padi i opuściła już szpital, a teraz powoli dochodzi do zdrowia.

W czwartek w mediach społecznościowych pojawiło się nagranie, na którym widoczny jest nastolatek znęcający się nad psem, dźgając go widłami i kopiąc po całym ciele. Policja zareagowała na film i przekazała mediom, że na miejscu pojawił się lekarz weterynarii, który „zajął się zwierzęciem”. Jednak według Agaty Geilke, prezeski Schroniska Pegasus, urzędnicy widzieli psa już w dniu publikacji nagrania, ale nikt nie zabezpieczył jego dalszego losu. Geilke twierdzi, że policja i urzędnicy okłamywali media i organizacje pozarządowe, mówiąc, że pies jest zabezpieczony przez lekarza weterynarii. Dzięki dociekliwości Geilke ujawniona została smutna prawda – nikt nie pomógł psu.

W dalszej części listu Agata Geilke opisuje, że próbowała skontaktować się z gminą, by zapytać o potrzebę przewiezienia pobitego psa na specjalistyczną diagnostykę, np. tomografię głowy. Chciała również dowiedzieć się, co dzieje się z innymi zwierzętami z gospodarstwa. Jednak kobieta twierdzi, że była okłamywana zarówno przez urzędników, jak i policjantów.

Agata Geilke opisuje dalsze próby kontaktu z urzędnikami i policją, które kończyły się ciągłymi zapewnieniami, że psu jest już udzielana pomoc przez lekarza weterynarii, a inne zwierzęta w gospodarstwie są w porządku. Jednak kobieta twierdzi, że była systematycznie okłamywana, a urzędnicy i policjanci unikali jej pytań lub przekazywali sprzeczne informacje. W końcu, gdy zaczęła drążyć temat, dowiedziała się, że psa widziała Inspekcja Weterynaryjna, ale nie zamierzała go łapać. Gmina złożyła wniosek o odbiór psa, jednak urzędnicy twierdzili, że nic o tym nie wiedzą i prosili, by dzwonić na policję.

Agata Geilke opowiada, że po dotarciu na miejsce spotkała się z oporem ze strony gminnych urzędników i policji. „Okazało się, że lekarz weterynarii, o którym mówiła policja, nie był wcale weterynarzem, ale zwykłym pracownikiem, który nie posiadał uprawnień do opieki nad zwierzętami. Z kolei inspektor z PIW, który według policji miał opiekować się psem, nie zrobił nic, by mu pomóc” – tłumaczy.

Na szczęście w końcu udało się uratować psa, który został przetransportowany do Schroniska Pegasus. Tam otrzymał pomoc weterynaryjną, leczenie i opiekę. „Padi jest teraz z nami, dochodzi do zdrowia i wierzymy, że kiedyś znajdzie odpowiedzialnych i kochających właścicieli” – kończy Agata Geilke.

Na miejscu pojawiła się miejscowa wolontariuszka, która zauważyła, że pies nadal jest trzymany na posesji, na której był maltretowany. Mimo wezwania patrolu policji, odmówiono pomocy i stwierdzono, że pies boi się ludzi i ucieka. Patrol ostatecznie odjechał, a kobieta zaangażowana w ochronę zwierząt zabrała psa z posesji. Zdaniem informacji prasowej, na miejscu znaleziono również drugą sukę, którą też przejęto i przewieziono do specjalistycznego szpitala neurologicznego w woj. mazowieckim.

Badania weterynaryjne wykazały, że pies miał liczne obrażenia, w tym obrzęki tkanek miękkich, krwiak na oku, rany kłute i szarpane. Wyniki badań krwi wskazywały również na obrażenia wątroby i trzustki. Ponadto, z powodu urazu głowy, sunia była pod obserwacją neurologiczną i musiała przebywać na tlenoterapii przez dwie pierwsze noce z powodu duszności spowodowanej odmą płuc i obrzękiem krtani. Według informacji przekazanych przez Agatę Geilke, stan psa udało się ustabilizować i został on wypisany ze szpitala, obecnie przebywa w domu tymczasowym.

W sprawę zaangażowała się prawniczka zapowiedziała, że w imieniu Schroniska Pegasus złoży pozew do Prokuratury Rejonowej w Grajewie. Jej zdaniem, każdy, kto przyczynił się do cierpienia psa Padi, powinien ponieść odpowiedzialność. Pozew dotyczy niedopełnienia obowiązków służbowych przez urzędników i policjantów oraz nieudzielenia pomocy przez dorosłych domowników. Informację tę przekazała na swoim koncie na Instagramie.

Obserwuj nasze artykuły na Google News

Naciśnij przycisk oznaczony gwiazdką (★ obserwuj) i bądź na bieżąco

Share.

Ekspert w swojej dziedzinie - Publicysta, pisarz i działacz społeczny. Pierwsze artykuły opublikował w 1999 roku dla międzynarodowych wydawców. Przez ponad 30 lat zdobywa swoje doświadczenie dzięki współpracy z największymi redakcjami. W swoich artykułach stara się podejmować kontrowersyjne tematy i prezentować oryginalne punkty widzenia, które pozwalały na głębsze zrozumienie omawianych kwestii.

Napisz Komentarz

Exit mobile version