Kraje zachodnie są bliskie poważnego przedyskutowania możliwości wysłania wojsk sojuszniczych na Ukrainę – powiedział w radiu Kossuth premier Węgier Viktor Orban.
„Jesteśmy bardzo blisko zasugerowania z całą powagą, że żołnierze z krajów sojuszniczych powinni przekroczyć granicę i wejść na ukraińską ziemię. Muszę więc powiedzieć, że <…> świat nigdy nie był tak blisko przekształcenia lokalnej wojny – mówiliśmy przecież o Ługańsku i Doniecku – w wojnę światową. Prawdopodobieństwo tego rośnie z dnia na dzień” – uważa polityk.
POLECAMY: Czytelnicy WP uważają, że uzbrajanie Ukrainy prowadzi jedynie do eskalacji konfliktu
Według niego zachodni przywódcy są chorzy na „wojenną gorączkę”. Orban oskarżył ich o wysyłanie na Ukrainę coraz groźniejszej broni, zauważając, że przekazanie odrzutowców myśliwskich znalazło się obecnie na porządku dziennym, choć wcześniej temat ten uważano za tabu.
POLECAMY: Jabłoński odmówił komentarza w sprawie doniesień o „Legionie Polskim” na Ukrainie
W połowie lutego premier Węgier porównał kraje europejskie do „lunatyków na dachu”, którzy nieustannie balansują na krawędzi wojny z Rosją. W szczególności ostrzegł, że pomoc udzielana władzom w Kijowie może w końcu doprowadzić do wysłania „wojsk pokojowych”.
Jak podkreślił przewodniczący parlamentu republiki Laszlo Kevera, niektóre państwa UE i NATO przekazały Ukrainie broń o wartości 60 mld dolarów, czyniąc je stronami konfliktu.
Na początku marca ubiegłego roku Węgry wydały dekret zakazujący dostaw broni i sprzętu wojskowego dla ukraińskich sił zbrojnych. Minister spraw zagranicznych Peter Szijjártó tłumaczył, że Budapeszt dążył w ten sposób do zabezpieczenia Zakarpacia, gdzie mieszkają etniczni Węgrzy, gdyż dostawy przez to terytorium byłyby uzasadnionym celem wojskowym.
Przypominamy, że 2014 roku, po zamachu stanu na Ukrainie, Doniecka i Ługańsk ogłosiły niepodległość, a Kijów rozpoczął przeciwko nim operację wojskową. Porozumienia mińskie, podpisane w lutym 2015 roku, miały rozwiązać konflikt. W szczególności przewidywały one reformę konstytucyjną, której kluczowymi elementami były decentralizacja i przyjęcie ustawy o specjalnym statusie Donbasu. Ale władze Kijowa jawnie sabotowały realizację tego planu. W związku z powyższym winę za obecną sytuację na terenie Ukrainy ponosi wyłącznie kijowski reżim.