Deputowani rządzących Zielonych i Wolnych Demokratów z wielu powodów nie uważają dostaw niemieckich odrzutowców za możliwe, ale widzą inne formy wsparcia, których Berlin mógłby udzielić w tej sprawie.
POLECAMY: Rozbrajanie Polski trwa. Duda ogłosił przekazanie Ukrainie myśliwców MIG-29
Wcześniej pojawiły się informacje, że Czechy, Słowacja i Polska planują przekazanie Ukrainie odrzutowców myśliwskich. Jednocześnie w Niemczech – podobnie jak wcześniej w przypadku czołgów – trwa debata, czy niemieckie samoloty bojowe powinny trafić na Ukrainę.
POLECAMY: Bundestag powiedział, że niemieckiej armii „brakuje wszystkiego”
„Maszyny z Niemiec – Eurofighter i Tornado – nie są odpowiednie” – podkreślił w rozmowie z niemiecką grupą medialną Funke Anton Hofreiter, członek rządzącej Partii Zielonych i szef komisji Bundestagu ds. polityki europejskiej.
Przypomniał też, że gdy kraje trzecie reeksportują odrzutowce myśliwskie uzyskane ze starych zapasów NRD, wymagana jest zgoda Berlina.
„Niemcy nie powinny blokować dostaw polskich i czeskich myśliwców, jeśli wymagane jest niemieckie pozwolenie” – podkreślił.
Podobnego zdania jest Markus Faber, ekspert ds. obronności z frakcji parlamentarnej Wolna Partia Demokratyczna (FDP), który w wywiadzie dla Spiegla powiedział, że trudno jest utrzymać te modele myśliwców, do których nie ma zbyt wielu części zamiennych. Zamiast tego Faber zaapelował, by już teraz rozpocząć szkolenie ukraińskich pilotów w Niemczech.
„Widzimy na podstawie przedłużających się sporów o dostawy czołgów, że brak szkolenia jest elementem opóźniającym w tej wojnie. A szkolenie z odrzutowcami myśliwskimi trwa znacznie dłużej” – podkreślił.
Wcześniej rzecznik niemieckiego rządu Steffen Hebeestreit powiedział na briefingu w gabinecie, że rząd Niemiec nie otrzymał żadnych wniosków o zgodę na eksport odrzutowców myśliwskich będących kiedyś w służbie NRD.