Rząd planuje otworzyć fabrykę osocza za sześć lat, aby sprostać rosnącemu zapotrzebowaniu na leki dla coraz starszego społeczeństwa. Aby zwiększyć ilość dostępnego osocza, rząd zachęca do donacji poprzez oferowanie dwóch dni wolnego, które pracodawcy pokryją. Niestety, ministerstwo zdrowia zapomniało o podniesieniu stawki za oddane osocze, która wynosi 130 zł i nie zmieniła się od 10 lat, mimo że rząd sprzedaje osocze za 6 razy drożej. Przypominamy również, ze MZ handluje osoczem, zabraniając na tym spore sumy. Szerzej o tym pisaliśmy w artykule: Tak się robi biznes! Resort zarabia miliony na krwi od honorowych dawców

Handel osoczem to globalny biznes, który przynosi duże zyski. W USA sprzedaż osocza odpowiada nawet za 2,67% wartości eksportu. Niestety, ten biznes ma ciemną stronę, ponieważ opiera się na dawcach żyjących w ubóstwie, którzy oddają osocze za bardzo niskie kwoty, często ryzykując swoje zdrowie. Brakuje osocza na świecie, w Europie w 2017 roku brakowało około 3,8 mln litrów. W Polsce również występują okresowe niedobory produktów krwiopochodnych, a przewiduje się, że niedobór osocza w UE wzrośnie do 7,7 mln litrów w 2025 roku. Zapotrzebowanie na leki osoczopochodne rośnie, a immunoglobuliny i albuminy znajdują coraz szersze zastosowanie, także w chorobach Alzheimera czy Parkinsona. Rynek immunoglobulin i albumin przewiduje się, że będzie rósł średniorocznie odpowiednio o 7,4% i 3,6%.

W Polsce rząd planuje budowę tzw. fabryki osocza w ciągu sześciu lat, aby uniezależnić się od produkcji zewnętrznej leków osoczopochodnych. Projekt ustawy o krwiodawstwie i krwiolecznictwie zakłada powstanie Narodowego Frakcjonatora Osocza (NFO) w Katowicach, zgodnie z wytycznymi Światowej Organizacji Zdrowia i Rady Europy, aby ludzkie osocze było wykorzystywane na potrzeby wewnętrzne kraju pochodzenia. Polska prawdopodobnie mogłaby pozyskiwać kilkakrotnie więcej osocza niż pozyskuje obecnie i być samowystarczalna, ponieważ polskie osocze jest o korzystnych właściwościach, biorąc pod uwagę ilość globulin i przeciwciał, i może być wykorzystywane do produkcji leków osoczopochodnych.

Będzie to już trzecie podejście do budowy tzw. fabryki osocza w Polsce.

Zyski z handu osoczem rosną

Wpływy z przekazania osocza za opłatą (dane Ministerstwa Zdrowia):

2022 r. – 191 mln złotych,
2021 r. – 161 mln zł,
2020 r. – 137 mln zł,
2019 r.  – 92 mln zł.

Dlatego w ostatnich dniach duże zamieszanie wywołał wpis analityka Rafała Mundrego, że Ministerstwo Zdrowia tylko w ubiegłym roku ze sprzedaży osocza uzyskało 191 mln zł. Dane opatrzył komentarzem: „oddając osocze można nie tylko pomóc potrzebującym, ale też zasilić państwowy budżet. Super” – napisał. Wpis ten spowodował kontrowersje wśród dawców, którzy oddają swoją krew za darmo, w zamian za ekwiwalent kaloryczny, np. w postaci czekolady. Niektórzy dawcy są rozczarowani faktem, że ich darowizna zostaje sprzedana, a oni sami nie otrzymują żadnego wynagrodzenia.

Wielu honorowych dawców krwi wyraża swoje niezadowolenie z faktu, że pomagają innym za darmo, podczas gdy ktoś inny na tym zarabia. Niektórzy z nich nawet postanowili odmówić podpisywania oświadczeń, które pozwalają na sprzedaż ich krwi lub jej składników do firm farmaceutycznych za opłatą, jeśli nie zostaną one wykorzystane do celów klinicznych.

Ministerstwo Zdrowia w odpowiedzi na zarzuty wyjaśniło, że osocze pobrane w krwi pełnej nie może zostać w pełni wykorzystane, w przeciwieństwie do czerwonych krwinek, które są wykorzystywane głównie do przetaczania krwi podczas operacji. Dlatego tylko 18% osocza jest wykorzystywane do celów klinicznych. Jednak w przypadku plazmaferazy, czyli oddawania tylko osocza, sytuacja jest inna.

Resort w związku z burzą, jaka została wywołana wpisem o uzyskiwanych dochodach z handlu osoczem tłumaczy, że pieniądze uzyskane ze sprzedaży osocza firmom farmaceutycznym trafiają do regionalnych centrów krwiodawstwa i krwiolecznictwa, które wykorzystują je na swoją bieżącą działalność. Według resortu zdrowia, przychody z wydania za opłatą nadwyżek osocza do wytwórni farmaceutycznych pokrywają koszty działalności operacyjnej centrów krwiodawstwa i krwiolecznictwa w około 23 procentach. Z tego powodu pretensje o sprzedaż osocza za pieniądze są bezzasadne, a krytyka wynika z braku zrozumienia procesów związanych z pozyskiwaniem krwi i jej składników oraz możliwości późniejszego wykorzystania.

Łukasz Szaniawski, Zasłużony Honorowy Dawca Krwi, uważa, że nie można zamknąć dyskusji na temat sprzedaży osocza. Według niego, ma on prawo do ulgi podatkowej za oddaną krew, która jest wyceniana na 130 zł od 2004 roku bez waloryzacji. Szaniawski zaznacza, że do 2017 roku wycena osocza wynosiła 170 zł, a od tego czasu spadła do 130 zł.

– Biorąc pod uwagę, że 1 litr osocza plazmaferezy i pochodzącego z krwi pełnej jest sprzedawane za blisko 830 zł (w przeliczeniu po aktualnym kursie euro), a dawca otrzymuje za osocze oddane w tej ilości zwrot podatku w wysokości zaledwie 16 zł, taka wartość osocza w ministerialnym rozporządzeniu jest krzywdząca i niesprawiedliwa – mówił Łukasz Szaniawski.

W grudniu 2022 roku Zakład Zamówień Publicznych przy Ministrze Zdrowia przeprowadził przetarg na nabywcę nadwyżek osocza. Najkorzystniejsze oferty złożyły firmy farmaceutyczne z Włoch, Ukrainy i Szwajcarii, oferując ponad 176 euro za litr osocza z pakietu nr 1, pobranego od dawców wielokrotnych, nie starszego niż 18 miesięcy. W przeliczeniu na złotówki, cena ta wynosi około 830 zł za litr.

Koszty dni wolnych ponosi pracodawca

Ministerstwo Zdrowia chce zwiększyć ilość pozyskiwanego osocza, ale nie jest chętne do pokrywania kosztów z tym związanych. W ostatnim czasie resort zdrowia zaproponował zmiany w ustawie o Krajowej Sieci Onkologicznej, które przyznają dwa dni wolnego w pracy dla honorowych dawców krwi na stałe (w dniu oddania krwi oraz dzień później). Przedstawiciel ministerstwa uzasadnił to koniecznością pozyskiwania osocza do leczenia onkologicznego. Wcześniej, podczas epidemii, takie rozwiązanie wprowadzono tymczasowo.

W projekcie ustawy o krwiodawstwie i krwiolecznictwie, który ma zastąpić ustawę o publicznej służbie krwi, przewidziano dwa dni wolnego dla krwiodawców oraz zwolnienie z pracy na czas badania lekarskiego dla potencjalnych dawców, którzy zostaną „zdyskwalifikowani” z przyczyn medycznych.

Zgodnie z zasadami, osocza nie można oddawać częściej niż co dwa tygodnie. Oznacza to, że maksymalnie można oddać 24 donacje w ciągu roku, co daje prawo do 48 dni wolnych w pracy.

Koszty dni wolnych honorowych dawców krwi pokrywa pracodawca, co może stanowić dla niego trudność przede wszystkim o charakterze organizacyjnym. Każda absencja pracownika wiąże się z pewnymi kosztami, takimi jak zapłata wynagrodzenia za dzień zwolnienia oraz koszty zastępstwa.

Pandemiczny rekin biznesu poparł przepis przewidujący dwa dni wolnego dla honorowych dawców krwi. Swoją decyzję argumentuje tym, że krew jest potrzebna między innymi w leczeniu onkologicznym, a osocze jest wykorzystywane nie tylko w procedurach medycznych, ale także do produkcji niektórych leków. Szkoda tylko, że resort biznes robi kosztem pracodawców.

Obserwuj nasze artykuły na Google News

Naciśnij przycisk oznaczony gwiazdką (★ obserwuj) i bądź na bieżąco

Share.

Ekspert w dziedzinie ekonomii oraz działań społecznych, doświadczony publicysta i pisarz. Pierwsze artykuły opublikował w 1999 roku publikacjami dla międzynarodowych wydawców. Współpracując z czołowymi światowymi redakcjami.

Napisz Komentarz

Exit mobile version