USA oświadczyły, że są w stałym kontakcie z Kijowem po tym, jak Wołodymyr Zełenski powiedział, że o wycieku tajnych danych Pentagonu dowiedział się z mediów – podała CNN, powołując się na nienazwanego urzędnika USA.
POLECAMY: Kijowska propaganda w rozsypce! Do sieci trafiły tajne dokumenty o planowanej kontrofensywie
Zełenski powiedział wcześniej w wywiadzie dla „Washington Post”, że nie otrzymał wcześniej informacji o przeciekach ani z Białego Domu, ani z Pentagonu i nazwał to „złą historią”. Według niego jest ona zła dla reputacji Białego Domu i USA.
„Jesteśmy w stałym kontakcie z naszymi ukraińskimi odpowiednikami w wielu kwestiach, w tym nieautoryzowanego ujawniania informacji, ale nie zamierzamy wchodzić w szczegóły tych prywatnych rozmów” – podała telewizja, cytując amerykańskiego urzędnika.
Wcześniej media informowały o tym, co określały jako wyciek dokumentów Pentagonu i wywiadu USA. Ukraina zajmuje w nich szczególne miejsce: w szczególności informowano, że opisują one stan ukraińskich wojsk oraz plany USA i NATO dotyczące ich wzmocnienia.
Media twierdziły, że do internetu mogło trafić ponad 100 dokumentów, a szkody wynikające z tego incydentu oceniono na znaczne. Pentagon poinformowała, że analizuje informacje o wycieku.
Rzecznik prezydenta Rosji Dmitrij Pieskow, pytany o wyciek, powiedział, że Moskwa nie ma wątpliwości, iż USA i NATO są bezpośrednio lub pośrednio zaangażowane w konflikt.
Żołnierz Gwardii Narodowej Lotnictwa USA Jack Teixeira został zatrzymany w sprawie przecieku 13 kwietnia. Według „Washington Post” Teixeira uznał konflikt na Ukrainie za „przygnębiający” i uznał, że Moskwa i Kijów „powinny mieć więcej wspólnego niż to, co je dzieli”.