Niemieckie Towarzystwo Żywieniowe (DGE) planuje wprowadzić nową strategię żywieniową, której zwolennicy nazywają radykalnymi klimatystami. Zgodnie z tą strategią, proponuje się drastyczne ograniczenie spożycia mięsa. Zalecane jest, aby spożywać mięso w minimalnych ilościach, na przykład jedną kiełbasę miesięcznie.
POLECAMY: Teorie klimatystów obalone. Mięso z laboratorium bardziej szkodzi klimatowi
Według informacji ujawnionych przez niemiecki dziennik „Bild”, nowa „strategia żywieniowa” proponowana przez ekologicznych entuzjastów zakładałaby spożywanie zaledwie 10 gram mięsa dziennie. To równowartość dwóch plasterków mortadeli co trzy dni lub jednej kiełbasy miesięcznie.
Obecnie średnia konsumpcja mięsa w Niemczech wynosi 19 gramów drobiu, 40 gramów czerwonego mięsa i 50 gramów przetworzonego mięsa dziennie, co daje nam łączną wartość 763 gramów tygodniowo. Według nowych zaleceń, spożycie mięsa miałoby być dziesięć razy mniejsze niż obecnie. Jest to propozycja, która może wydawać się kontrowersyjna lub radykalna dla niektórych.
Niemieckie Towarzystwo Żywieniowe zapewnia, że na razie społeczeństwo nie musiałoby bezpośrednio stosować się do tych zaleceń w swoim prywatnym życiu. Planowane jest wprowadzenie dyrektywy dotyczącej spożywania mięsa w stołówkach, a dopiero po spełnieniu nowych wytycznych w tym zakresie, stołówki otrzymywałyby odpowiednie certyfikaty.
„Rewidujemy metodę, za pomocą której zalecenia żywieniowe dla Niemców mają być opracowywane w przyszłości” – taką odpowiedź „Bildowi” wysłało DGE.
Powyższe zapisy znajdują się w dokumencie roboczym. Nazwano je „wstępnymi wynikami nowej metody”. Być może ostateczne wytyczne będą nieco inne, ale kierunek zmian jest jasny – ludzie mają jeść tak, jak zezwolą na to urzędnicy. Finalne zalecenia mają być ogłoszone jeszcze w tym roku.
Heike Harstick, dyrektor naczelna stowarzyszenia mięsnego, jest przerażona proponowanymi zmianami. – Nawet dzisiaj, nawet w Niemczech, wiele osób ma już niedobór niektórych składników odżywczych, takich jak żelazo lub witamina B12. Jeśli nowe zalecenia dietetyczne przedstawione przez DGE pozostaną w mocy i zalecona zostanie tak drastyczna redukcja pokarmów zwierzęcych, niedobór będzie się pogłębiał – komentuje na łamach „Bildu”.
Zmiany te mają być wprowadzone pod pretekstem „zrównoważonego rozwoju”, czyli w imię „walki ze zmianami klimatu”. Podobno produkując mniej mięsa można ograniczyć emisję CO2. Tymczasem Izba Rolnicza Dolnej Saksonii obliczyła, że nawet zmniejszenie spożycia mięsa o połowę przybliżyłoby Niemcy do celów klimatycznych tylko o około jeden punkt procentowy.
Co w zamian mięsa, by zbilansować dietę i dostarczyć organizmowi niezbędnych składników odżywczych? Tego Niemieckie Towarzystwo Żywieniowe na razie nie zdradza.
Popularność wśród „walczących o klimat” zyskuje natomiast mięso z laboratorium. Tymczasem jego produkcja, jak wykazali naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego, emituje nawet 25 razy więcej śladu węglowego niż tradycyjna produkcja wołowiny. Na ten temat klimatyści milczą.