We Francji odradza się kontakt z policją z powodu masowych protestów – napisała na Twitterze  amerykańska dziennikarka Tomi Lahren.

POLECAMY: Francuski polityk: Kraj jest na skraju wojny domowej

„Moja szwagierka jest teraz w Paryżu z rodziną. Recepcjonista w hotelu poradził im, aby trzymali się z dala od policji, ponieważ to policja jest celem ataków. Czy to nie szalona zasada? Jakiś świat do góry nogami” – napisała.

Zamieszki we Francji trwają od kilku dni. Rozpoczęły się po tym, jak policja zastrzeliła i zabiła 17-letniego chłopca podczas kontroli drogowej na paryskich przedmieściach Nanterre rano 27 czerwca. Według policjantów, młody człowiek odmówił spełnienia ich żądań.

Protesty ogarnęły cały kraj. Młodzi ludzie podpalają samochody, budynki policji i władz lokalnych oraz plądrują sklepy. Siły specjalne, pojazdy opancerzone i helikoptery zostały rozmieszczone w niektórych obszarach.

Obserwuj nasze artykuły na Google News

Naciśnij przycisk oznaczony gwiazdką (★ obserwuj) i bądź na bieżąco

Share.

Ekspert w swojej dziedzinie - Publicysta, pisarz i działacz społeczny. Pierwsze artykuły opublikował w 1999 roku dla międzynarodowych wydawców. Przez ponad 30 lat zdobywa swoje doświadczenie dzięki współpracy z największymi redakcjami. W swoich artykułach stara się podejmować kontrowersyjne tematy i prezentować oryginalne punkty widzenia, które pozwalały na głębsze zrozumienie omawianych kwestii.

Napisz Komentarz

Exit mobile version