W lesie niedaleko Wołomina znaleziono akumulatory z aut elektrycznych, co wzbudziło podejrzenia o kradzież. Właściciel skradzionego Hyundaia Ioniqa 5 zidentyfikował te akumulatory jako swoje i potwierdził, że jego auto zostało już rozebrane na części. Policja zlokalizowała dziuplę, gdzie przetrzymywano akumulatory i postawiła zarzuty dwóm mężczyznom za kradzież z włamaniem do pojazdów.

POLECAMY: Samochód elektryczny, który dostałą w zastępstwie przyczyną pożaru domu

Mężczyźni, którzy zostali schwytani przez policję, usłyszeli po cztery zarzuty związane z kradzieżą z włamaniem do pojazdów. To wynik ostatnich wydarzeń, kiedy w lasach niedaleko Wołomina znaleziono wymontowane akumulatory z elektrycznych samochodów. W jednym z przypadków, właściciel skradzionego Hyundaia Ioniqa 5 napisał, że znalezione akumulatory mogą pochodzić z jego pojazdu, który już został rozebrany na części.

POLECAMY: Samozapalenie auta elektrycznego powodem zatonięcia statku

W ciągu ostatniego weekendu, straż pożarna z Wołomina i Tłuszcza interweniowała w związku z pożarem na dzikim wysypisku w Jasienicy (gmina Tłuszcz). Na miejscu znaleziono pięć wymontowanych akumulatorów trakcyjnych, z których jeden uległ spaleniu.

Po ugaszeniu pożaru, straż pożarna przekazała znalezione akumulatory oraz używaną w akcji wodę urzędnikom gminy Tłuszcz w celu odpowiedniej utylizacji. Niestety, to nie jest pierwszy taki przypadek, ponieważ wcześniej również zauważono zniknięcie akumulatorów.

Ukradli elektrycznego Hyundaia Ioniqa 5

W ostatnim czasie pojawiły się informacje o pożarach samochodów elektrycznych, które wzbudziły zainteresowanie internautów. Jednak sprawa ta ma także inny aspekt – kradzieże samochodów elektrycznych. W lipcu dziennikarz Bartłomiej Derski, specjalizujący się w tematach związanych z energetyką i elektromobilnością, doniósł, że jego służbowy pojazd, Hyundai Ioniq 5, został skradziony w Warszawie.

W dniu 7 lipca, o godzinie 12:41 na Dolnym Mokotowie w Warszawie, został skradziony mój dość charakterystyczny samochód – informował autor postu na Facebooku. Wyraził przypuszczenie, że pojazd został prawdopodobnie już rozebrany na części, ale poprzez udostępnienie informacji może pomóc w próbie odnalezienia złodziei i miejsca ukrycia pojazdu. Dodatkowo zaznaczył, że sprawcy zneutralizowali dwa niezależne lokalizatory GPS, jednak samochód wciąż nadawał sygnały poprzez sieć GSM. Podejrzewano, że samochód mógł znaleźć się w rejonie Wołomina lub Wiązowny.

„Moje auto już rozebrane”

Po trzech tygodniach od pierwszych doniesień o znalezionych w okolicach Wołomina akumulatorach z aut elektrycznych oraz po pożarze jednej z nich, osoba opublikowała link do tej informacji na swoim koncie z podpisem sugerującym możliwość dalszego ciągu tej historii. W wywiadzie udzielonym portalowi money.pl, potwierdził, że podejrzewa, iż znalezione akumulatory pochodzą z jego skradzionego auta, stwierdzając: „tak, to może być moje auto”.

Jego przypuszczenia okazały się trafne, ponieważ tego samego dnia informował o kolejnych nowościach w swojej sprawie. Sąd podjął decyzję o tymczasowym aresztowaniu pierwszych podejrzanych w związku z postępowaniem przygotowawczym. Stołeczna policja opublikowała również nagranie z miejsca, gdzie dokonywano rozbiórki skradzionego Hyundaia Ioniqa 5 na części.

„Moje już rozebrane, ale zarzuty za jego kradzież także zostały przedstawione” – napisał na Twitterze.

Bartłomiej Derski podał również informacje dotyczące losu skradzionych akumulatorów, które zostały znalezione porzucone w lesie. Strażacy odkryli pięć baterii, w tym jedną, która uległa pożarowi. Po ugaszeniu pożaru, baterie zostały wrzucone do wody, a wszystkie znalezione akumulatory przekazano gminie Tłuszcz w celu ich odpowiedniej utylizacji. Część z tych baterii była jeszcze w dobrym stanie i miała szacunkową wartość 100 tys. zł. Niestety, później okazało się, że wszystkie cztery dobre baterie zostały skradzione (ponownie), gdyż w weekend nikt nie zabezpieczył tych pozostawionych w lesie śmieci, jak je określili urzędnicy.

Po dokonaniu zgłoszenia kradzieży, Bartłomiej Derski skontaktował się z Komendą Główną Policji w celu uzyskania statystyk dotyczących kradzieży samochodów elektrycznych koreańskich marek. Komenda Główna Policji udzieliła odpowiedzi informując, że w 2023 roku zarejestrowano 13 zaginionych pojazdów elektrycznych koreańskiej produkcji. Należy jednak podkreślić, że nie jest to pełen obraz rzeczywistej sytuacji, ponieważ system gromadzenia statystyk nie wyróżnia pojazdów elektrycznych od tych z napędem konwencjonalnym.

Dane Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar wskazały, że w 2022 roku z powodu kradzieży wyrejestrowano 6157 aut osobowych i dostawczych. Warszawa i Mazowsze były regionami o najwyższej liczbie kradzieży samochodów. W ubiegłym roku Toyota zajęła pierwsze miejsce w rankingu marek najczęściej kradzionych aut (781 szt.), a następnie kolejno Audi (532 szt.), Volkswagen (415 szt.) i BMW (392 szt.). Na piątym miejscu znalazł się koreański Hyundai (389 szt.).

Patrząc na konkretne modele, widoczne jest, że złodzieje często preferują samochody z Dalekiego Wschodu. Najczęściej kradzione modele to Hyundai Tucson (192 szt.), Fiat Ducato oraz Toyota Corolla (po 191 szt.) oraz Toyota RAV4 (185 szt.).

Kradną nie tylko auta. Nowa „moda” może dotrzeć nad Wisłę

Pod koniec lipca, serwis autokult.pl donosił o nowym „trendzie” kradzieży kabli do ładowania samochodów elektrycznych i hybrydowych typu plug-in. Ten proceder już szeroko rozprzestrzenił się w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Złodzieje wykorzystują okazję, gdy wiele pojazdów zostawiane jest na noc do ładowania na podjeździe.

Przestępcy najczęściej odcinają kawałki kabli, które łączą się z ładowarką i pojazdem. Następnie sprzedają zdobyty miedziany materiał na rynku wtórnym, osiągając zysk z tego procederu. Na chwilę obecną w Polsce nie ma doniesień o podobnych kradzieżach, jednak wraz z rosnącym rozwojem elektromobilności można przypuszczać, że ten „trend” wkrótce dotrze również nad Wisłę.

Obserwuj nasze artykuły na Google News

Naciśnij przycisk oznaczony gwiazdką (★ obserwuj) i bądź na bieżąco

Share.

Ekspert w swojej dziedzinie - Publicysta, pisarz i działacz społeczny. Pierwsze artykuły opublikował w 1999 roku dla międzynarodowych wydawców. Przez ponad 30 lat zdobywa swoje doświadczenie dzięki współpracy z największymi redakcjami. W swoich artykułach stara się podejmować kontrowersyjne tematy i prezentować oryginalne punkty widzenia, które pozwalały na głębsze zrozumienie omawianych kwestii.

Napisz Komentarz

Exit mobile version