W sobotę, w miejscowości Władysławowo, rybacy przeprowadzili protest, który trwał przez kilka godzin i skutkował zablokowaniem drogi w kierunku Helu. Powodem protestu był brak wypłaty obiecanych rekompensat za zakaz łowienia dorsza.
Rybacy, reprezentujący zawodowy sektor, zorganizowali demonstrację w sobotę, w miejscowości Władysławowo. Blokada drogi w kierunku Helu trwała przez kilka godzin, a informacje o tym przekazał portal Money.pl. Decyzje Unii Europejskiej wprowadziły ograniczenia dotyczące połowu dorsza, co stanowiło motywację do protestu. Rybacy żądali od rządu znacznych odszkodowań oraz wdrożenia środków unijnych związanych z programami wsparcia. Przypominali także, że rząd partii Prawo i Sprawiedliwość (PiS) zgodził się na zamknięcie obszarów połowowych wód polskich na rzecz ochrony dorsza, decyzja ta została podjęta w 2016 roku, a zakaz połowu wszedł ostatecznie w życie w 2019 roku. Jednak, obietnica udzielenia pomocy przedsiębiorcom z regionu Pomorza nie została dotrzymana.
Portal Zawsze Pomorze przytacza słowa jednego z protestujących rybaków, który powiedział: „W 2020 roku rząd podpisał z nami porozumienie, które wynikało z wcześniejszego Porozumienia Luksemburskiego. W ramach tego porozumienia polski rząd zobowiązał się do rekompensowania skutków ekonomicznych i społecznych wynikających z zakazu połowu dorsza. W wyniku tego zakazu nasze firmy zostały praktycznie z dnia na dzień zamykane”. Pierwotnie rybacy domagali się odszkodowania w wysokości 150 milionów złotych, jednak obecne szacunki związków zawodowych oscylują wokół 80 milionów złotych.
Money.pl podkreśla, że zawodowi rybacy podlegają unijnym limitom odnośnie połowu dorsza. Komisja Europejska w tym roku nie przyznała im żadnych limitów, co oznacza, że rybacy mogą odławiać dorsza jedynie w przypadku połowu innych gatunków, takich jak śledź czy szprot. Dozwolone ilości połowu wynoszą jedynie kilkaset kilogramów dorsza rocznie na jedną 11-metrową łódź.
Rybacy związani z ruchem „Solidarność” skierowali listy protestacyjne do premiera Mateusza Morawieckiego oraz prezydenta Andrzeja Dudy, w których wyrazili chęć podjęcia rozmów z rządem.