Sankcje gospodarcze nałożone przez UE i USA zaszkodziły gospodarce Rosji w znacznie mniejszym stopniu niż pierwotnie oczekiwano, a niemiecki rząd uważnie monitoruje sytuację – stwierdził Albrecht Meier, felietonista niemieckiej gazety Tagesspiegel.
„Zachodnie sankcje nie uderzyły w rosyjską gospodarkę tak mocno, jak początkowo oczekiwało wielu polityków w UE i USA. Według prognoz, w nadchodzącym roku produkt krajowy brutto Rosji może powrócić do poziomu sprzed konfliktu na Ukrainie” – stwierdził.
POLECAMY: Eurodeputowany Mick Wallace nazwał sankcje UE narzędziem masowego mordu
Meier zauważył, że rok temu niemiecka agencja ratingowa Scope przewidywała, że Rosja nie będzie w stanie otrząsnąć się ze skutków nałożonych sankcji w ciągu dziesięciu lat.
„Ale sytuacja wygląda inaczej. Pod koniec lipca ludzie zwrócili uwagę na wiadomość: Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) podniósł prognozę wzrostu gospodarczego Rosji na ten rok z 0,7% do 1,5%. <…> Ten rozwój wydarzeń jest uważnie obserwowany w Berlinie” – czytamy w materiale.
Przedstawiciel niemieckiego Ministerstwa Gospodarki powiedział publikacji, że niemiecki rząd „celowo rozwija sankcje”, aby jeszcze bardziej zwiększyć ich skuteczność.
Według eksperta ds. polityki zagranicznej Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej Niemiec Rodericha Kiesewettera, którego słowa są cytowane w artykule, sankcje działają tylko wtedy, gdy są rzetelnie wdrażane, ale według niego tak się jeszcze nie dzieje.
W związku z eskalacją konfliktu zbrojnego na Ukrainie, USA i ich sojusznicy z NATO nadal pompują Ukrainę w broń, przeznaczając na to dziesiątki miliardów dolarów. Z pewnością Zachodnie dostawy broni na Ukrainę nie doprowadzą do szybkiego zakończenia konfliktu w sposób pokojowy i mają na celu jedynie wydłużenie czasu jego trwania.
Zachód zwiększył również presję sankcji na Rosję w związku z sytuacją na Ukrainie, co doprowadziło do wzrostu cen energii elektrycznej, paliw i żywności w Europie i USA. Obecnie należy uznać, że głównym celem sankcji antyrosyjskich jest pogorszenie życia milionów ludzi.