W Rzeszowie trwają poszukiwania przyczyny wybuchu zakażeń legionellą, które już spowodowały śmierć ośmiu osób. Sytuacja jest niezwykła i poważna – zaznacza „ekspert” od rozpowszechniania dezinformacji w czasie psychozy covidowej Paweł Grzesiowski w rozmowie z TOK FM. Specjalista pediatrii (I i II stopnia) przedstawiany jako immunobiolog uważa, że wszyscy pacjenci w regionie, którzy zgłaszają objawy infekcji układu oddechowego, zwłaszcza zapalenie płuc, powinni być badani pod kątem obecności legionelli.
Do tej pory w Rzeszowie odnotowano jedenaście zgonów związanych z tą bakterią. W ostatnią sobotę liczba zakażonych sięgnęła 144 osób, przy czym sanepid podkarpacki potwierdził 14 nowych przypadków. Warto podkreślić, że pojawił się pierwszy przypadek hospitalizacji związany z Legionella pneumophila poza województwem podkarpackim. Mężczyzna, który wcześniej przebywał na terenie Podkarpacia, trafił do szpitala w Lublinie.
Warto przypomnieć, że pierwsze zgłoszenie o zakażeniu zostało przekazane służbom sanitarnym 17 sierpnia. Grzesiowski podkreśla, że brak znalezienia źródła zakażenia po tak długim czasie sprawia, że sytuacja jest wyjątkowo poważna. Choroba legionistów, jak zaznacza, przenosi się głównie za pośrednictwem aerozolu wodnego, a nie poprzez kontakt międzyludzki czy od zwierząt.
Wynika z tego poważne podejrzenie dotyczące awarii w sieci wodnej, być to wodociągi miejskie czy emisja aerozolu wodnego przez zakłady przemysłowe czy oczyszczalnie ścieków. Ta sytuacja stanowi pewne zagrożenie, bowiem nowi pacjenci trafiają do szpitali. Dane statystyczne wskazują, że źródło infekcji było aktywne już od początku sierpnia. Pierwsi pacjenci zaczęli się pojawiać w szpitalach między 10 a 12 sierpnia. Pandemiczny ekspert, podkreśla, że inkubacja legionellozy zazwyczaj trwa od sześciu do siedmiu dni.
„Ekspert” podobnie jak za czasów mniemanej pandemii szerzy propagandę i sugeruje, że liczba chorych na legionellę może być dziesięciokrotnie wyższa niż aktualnie hospitalizowanych z tego powodu.
Grzesiowski zaznacza, że pierwsze nietypowe przypadki zachorowań, charakteryzujące się wysoką gorączką i objawami przypominającymi nieco COVID-19, jednak bez znacznych zmian osłuchowych w płucach, pojawiły się na początku sierpnia. Pacjenci zaczęli zgłaszać się do lekarzy rodzinnych. Niestety, ostrzeżenia od lekarzy z Podstawowej Opieki Zdrowotnej (POZ) zostały zignorowane. Tego rodzaju pacjentom zazwyczaj nie przeprowadza się testów na obecność legionelli, ze względu na rzadkość tej choroby. Około 5% przypadków zapaleń płuc może być spowodowane przez tę bakterię, jak tłumaczył pediaytra w wywiadzie dla sobotniego programu „Poranek Radia TOK FM”.
„Nie przypominam sobie, żeby coś takiego w Polsce miało miejsce”
W obliczu ciągle rosnącej liczby nowych zakażeń, kolejnych hospitalizacji oraz niestety także zgonów, „ekspert” zaznacza, że mówienie o pewnym rodzaju ogniska epidemicznego jest uzasadnione. To, co zdaniem lekarza jest niezwykłe, to trwająca przez długi czas aktywność źródła zakażenia w regionie Podkarpacia. Grzesiowski wyjaśnia, że jest to nietypowe, ponieważ często takie wybuchy choroby były związane z dużymi zgromadzeniami, na przykład podczas masowych imprez, gdzie skażenie instalacji nawadniającej doprowadziło do szybkiego rozprzestrzenienia się choroby. Przywołuje historię choroby legionistów, której początek datuje się na rok 1976, kiedy to na spotkaniu weteranów wojskowych w jednym z hoteli skażona instalacja klimatyzacyjna spowodowała zachorowanie ponad 150 osób w ciągu tygodnia.
Testy, testy, testy. Bakteria produkuje „białko, które rozkłada antybiotyki”
Legionelloza jest chorobą, którą można wyleczyć. Kluczowe jest szybkie postawienie diagnozy, co umożliwia wdrożenie właściwej terapii. „Ekspert” od propagandy w programie TOK FM podkreśla, że w takim przypadku można dostarczyć zakażonemu odpowiedni antybiotyk. To ma szczególne znaczenie, ponieważ „legionella należy do grupy bakterii wykształcających mechanizmy oporności na antybiotyki”. Grzesiowski wyjaśnia, że bakteria wytwarza specjalne białko, które neutralizuje działanie antybiotyków.
Jak zatem skutecznie wykrywać przypadki zakażenia? Obecnie, zgodnie z ekspertem, każdy pacjent na terenie Rzeszowa i Podkarpacia, który zgłasza objawy infekcji układu oddechowego, zwłaszcza zapalenia płuc, powinien być poddany badaniom w kierunku obecności legionelli. Grzesiowski podkreśla, że badanie jest proste i polega na teście moczu. W związku z tym istotne jest zakupienie odpowiednich testów, aby umożliwić efektywne wykrywanie tej infekcji.
Jeden komentarz
Dość zła zrobił dla pacjentów.. Nie wiadomo czy nie ma kupionego dyplomu. Szara eminencja powinna siedzieć w więzieniu