Funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW), na polecenie prokuratury, przeprowadzili działanie związane z zajęciem komputera 43-letniego policjanta z Poznania, jak donosi „Gazeta Wyborcza”. Incydent ten jest powiązany z aferą mailową Michała Dworczyka. Według informacji, funkcjonariusz przyznał się swoim przełożonym, że utworzył skrzynkę mailową, która została użyta do kradzieży wiadomości, jednak twierdzi, że nie korzystał z niej.
POLECAMY: Afera mailowa nabiera rozpędu. Czy Ziobro uruchomi polityczną „bombę” skierowaną w Morawieckiego?
Z relacji poznańskiego oddziału „Gazety Wyborczej” wynika, że agenci ABW przybyli do miejscowości Śrem, gdzie mieszka aspirant sztabowy w wieku 43 lat, pracujący w oddziałach prewencji w Poznaniu i pełniący służbę w policji przez 20 lat. Informatorzy gazety wskazują, że agenci mieli postanowienie o „żądaniu wydania rzeczy”.
Akcję przeprowadziła Prokuratura Okręgowa w Warszawie, która prowadzi śledztwo w sprawie wycieku wiadomości ze skrzynki mailowej Michała Dworczyka, byłego szefa kancelarii premiera. Agenci zajęli komputer policjanta i odjechali. Jak informuje gazeta, mężczyzna nie został przesłuchany ani jako podejrzany, ani jako świadek.
POLECAMY: Afera mailowa potwierdza, że pandemia była wielką ustawką
Według „Gazety Wyborczej„, śledczy interesują się skrzynką mailową założoną przez policjanta, która rzekomo posłużyła do przejęcia wiadomości z konta Michała Dworczyka. Funkcjonariusz miał przyznać się przed przełożonymi, że stworzył tę skrzynkę mailową, ale nie korzystał z niej od dawna, twierdząc, że ktoś inny musiał przejąć do niej dostęp.
Przełożeni policjanta wydają się przychylać do jego wersji, argumentując, że gdyby był faktycznie zamieszany w wyciek maili, przynajmniej zostałby przesłuchany. Mimo to funkcjonariusze poznańscy wyrażają zdziwienie działaniami ABW, sugerując, że istnieją inne metody weryfikacji wiarygodności, które nie wymagają tak drastycznych działań.
Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji, informuje, że nie otrzymali żadnych informacji od prokuratury ani innych służb w tej sprawie.
W związku z aferą mailową Michała Dworczyka trzej podejrzani są obecnie pod lupą prokuratury. Jednak ich tożsamość nie została ujawniona. Posłanka Koalicji Obywatelskiej, Hanna Gill-Piątek, próbowała uzyskać informacje od Prokuratury Krajowej na temat postępowania w tej sprawie, ale prokuratura odpowiedziała, że ujawnienie danych związanych z postępowaniem naruszałoby dobro postępowania i ustalenie prawdy materialnej.
Od samego początku rząd Prawa i Sprawiedliwości twierdzi, że za aferą mailową stoją osoby inspirowane przez Rosję.