Były wiceszef MSZ, Piotr Wawrzyk, opuścił szpital w czwartek po prawie dwóch tygodniach hospitalizacji. Informacja ta została przekazana lubelskiej prokuraturze, która ma zamiar przesłuchać Wawrzyka jako świadka w śledztwie dotyczącym tzw. afery wizowej.
POLECAMY: Afera wizowa! Dziennikarze dotarli do listu pożegnanego Wawrzyka
Wiceminister spraw zagranicznych, Piotr Wawrzyk, trafił do warszawskiego szpitala w połowie września. Nieoficjalnie mówi się, że był tam na obserwacji, a nie na leczeniu.
Wawrzyk przywieziony został do szpitala karetką. Radio ZET informowało, że w dniu zdarzenia próbował tłumaczyć ratownikom, że zmarła mu bliska osoba, a także miał problemy w pracy. Rozgłośnia podała, że trafił do szpitala z „podejrzeniem załamania nerwowego po telefonie od członka rodziny” i miał zadrapania na nadgarstkach podczas przyjęcia na oddział.
POLECAMY: Pisowska prokuratura przygotowuje plan wyciszenia alfery wizowej – donoszą media
Warto podkreślić, że życie Wawrzyka nie było zagrożone. Radio donosiło także, że byłego wiceministra odwiedzili policjanci i agenci Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
POLECAMY: Afera wizowa! Wychodzi na jaw ile kosztowała wiza w konsulacie RP na Ukrainie
Jednak RMF FM przedstawiało tę sprawę inaczej, informując, że stan Wawrzyka był „zagrażający życiu” i że kiedy ratownicy przybyli do jego domu, znalazł się on siedzący na krześle z ranami na rękach. Dziennikarz RMF FM, Krzysztof Berenda, sugerował, że istnieje wiele wskazówek wskazujących na próbę samobójczą, w tym pozostawiony list pożegnalny.
PiS postawiło całą winę za aferę wizową na jednej osobie Jakiś czas temu stało się jasne, że podczas rządów PiS praktycznie każdy mógł nabyć wizę na uboczu i tym samym wjechać legalnie do Polski. Część z tych osób zostawała w Polsce, ale większość kontynuowała podróż na Zachód, do Skandynawii lub Stanów Zjednoczonych.
Polskie służby albo nie były tego świadome, albo świadome były tego, ale z jakiegoś powodu zdecydowały się na zachowanie milczenia – co jest kompromitujące dla PiS-u. Całą procedurę ujawniły obce służby, dopiero wtedy nasze służby zaczęły działać. Ludzie związani z ministrem koordynatorem służb specjalnych, Mariuszem Kamińskim, na czele ze Stanisławem Żarynem, którzy wcześniej w różnych kwestiach tworzyli korzystną narrację dla rządu, teraz pozostają cicho. Jedynie wiceminister Piotr Wawrzyk stracił swoje stanowisko. PiS jest przekonane, że to wystarczy, by załagodzić sprawę i stara się zminimalizować skandal wszelkimi dostępnymi środkami.
Telewizja Polska (TVP) [media kontrolowane przez reżim pisowski] starała się ograniczyć relacjonowanie tej afery na swoim kanale. Kiedy ostatnio posłanka Urszula Pasławska próbowała poruszyć ten temat na antenie, prowadzący i obecny polityk PiS w studiu wywołali zamieszanie, uniemożliwiając Pasławskiej wypowiedzenie się.