Możliwość zamawiania jedzenia na dowóz stanowi często nieocenioną wygodę, jednakże wkrótce może to nie być już tak proste, ponieważ Parlament Europejski obecnie pracuje nad zmianami w prawie, które potencjalnie mogą skutkować odejściem pracowników z branży transportu osób i dostaw żywności. Jakie dokładnie zmiany są planowane? Szczegóły można znaleźć w artykule poniżej.
Obecnie Parlament Europejski pracuje nad rewizją przepisów dotyczących pracowników gig-workerów, czyli osób pracujących niezależnie i elastycznie. Te zmiany legislacyjne mają na celu polepszenie sytuacji gig-workerów, którzy często pracują bez stałego zatrudnienia i nie korzystają z pełni praw pracowniczych. Nowe przepisy prawne przewidują, że osoby zatrudnione w charakterze gig-workerów będą miały prawo do otrzymywania minimalnego wynagrodzenia, płatnych urlopów, świadczeń chorobowych oraz ograniczenia czasu pracy. Jak podkreśla „legaartis”, te nowe regulacje mogą spowodować prawdziwą rewolucję w branży.
Zmiany te mają na celu zapewnienie większej ochrony i równości pracownikom gig-workerom, którzy dotąd często byli pozbawieni podstawowych świadczeń socjalnych i gwarancji pracowniczych. Wprowadzenie tych przepisów może zmienić krajobraz pracy w branży dostaw żywności i transportu osób, wprowadzając bardziej sprawiedliwe warunki zatrudnienia dla pracowników tego sektora. Warto śledzić rozwój tych zmian i ich potencjalny wpływ na przyszłość tej branży.
Będą zmiany w prawie. Jedzenia z dowozem już nie zamówimy?
Niestety, jak zauważa ekspert, wprowadzone przepisy mogą doprowadzić do tego, że pracownicy zaczną masowo opuszczać branżę. To zamknięcie pracy platformowej w ramach etatu skutkowałoby ucieczką pracowników z tego sektora. Dodatkowo, koszty związane z działalnością platform i ich partnerów flotowych mogą znacząco wzrosnąć. Firmy, aby utrzymać swoją rentowność, staną w obliczu trudnego wyboru: będą musiały albo zaproponować kierowcom i dostawcom znacznie niższe stawki niż obecnie, co spowoduje masową migrację pracowników do innych branż, albo drastycznie podnieść ceny swoich usług – tak wyjaśnił ekspert w swojej wypowiedzi.
Ekspert dodaje, że spodziewana jest także redukcja liczby chętnych do pracy w takich firmach, co w konsekwencji prowadzić będzie do dalszego wzrostu cen za tego rodzaju usługi. Szefowa Ubera w Europie, Anabel Diaz, wyraziła obawy w wywiadzie dla „FT”, sugerując, że wzrost cen usług może sięgać nawet 40 procent.