W ostatnich dwóch dekadach obserwowaliśmy znaczny wzrost cen samochodów, a prognozy sugerują, że trend ten będzie kontynuowany w kolejnym roku. Dane przedstawione przez Instytut Samar wykazują, że obecnie średnia cena nowego samochodu osobowego wynosi około 175 tysięcy złotych. Pytanie o przyczyny tego wzrostu oraz prognozy cen na 2024 rok jest coraz bardziej palące.
Z najnowszych danych Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar wynika, że średnia cena nowego auta osobowego wzrosła z 52 tysięcy złotych w 2003 roku do ponad 175 tysięcy złotych w bieżącym roku. Szczególnie duży skok cenowy zanotowano od 2020 roku.
Analiza archiwalnych danych tego samego instytutu pokazuje, że w 2003 roku wśród najpopularniejszych modeli znalazły się Skoda Fabia, Fiat Seicento oraz Fiat Punto. Jak zmieniały się ceny tych samochodów przez ostatnie dwie dekady?
Skoda Fabia kosztowała wówczas około 35 tysięcy złotych, obecnie cena nowych modeli zaczyna się od przynajmniej 66,5 tysiąca złotych.
Fiat Seicento był dostępny za około 25 tysięcy złotych, a jego dzisiejszy odpowiednik, Fiat 500, to wydatek przynajmniej 67 tysięcy złotych.
Fiat Punto w 2003 roku miał cenę na poziomie około 35 tysięcy złotych, a teraz jego odpowiednik, Fiat 500 X, kosztuje już około 98,5 tysiąca złotych.
Z raportu Instytutu Samar wynika, że od 2019 roku pięciu największych producentów samochodów w Europie podniosło ceny swoich najtańszych modeli średnio o 41 procent. Ceny Peugeota 208, Seata Ibizy i Renault Twingo wzrosły o prawie 6 tysięcy euro. Modele premium, takie jak Mercedes klasy A i B, zdrożały natomiast o ponad 10 tysięcy euro.
Analiza tych danych pokazuje, że nie tylko ceny samochodów wzrosły, ale także różnice cenowe między modelami sprzed dwóch dekad a ich dzisiejszymi odpowiednikami są znaczące. Trend ten wydaje się kontynuowany, a producenci samochodów wyraźnie reagują na rosnące koszty produkcji i zmieniające się oczekiwania klientów, co wpływa na rynkową wartość pojazdów.
Co wpływa na wzrost cen aut?
Wysoki wzrost cen samochodów nie jest efektem jednego czynnika, lecz wynika z złożonej kombinacji różnych elementów. Kluczowymi czynnikami są skumulowana inflacja, która w ciągu ostatnich dwóch dekad sięgnęła aż 70 procent, oraz pandemia, która spowodowała zakłócenia w łańcuchach dostaw i trudności z dostępnością wielu podzespołów. Dodatkowo, wpływ mają nowe przepisy Unii Europejskiej, które nakładają producentom dodatkowe wymogi, oraz zmieniające się preferencje klientów, którzy obecnie poszukują aut o wyższym poziomie bezpieczeństwa, lepszym wyposażeniu i mniejszym wpływie na środowisko.
Analiza PKO Leasing wskazuje, że wzrost cen samochodów osobowych jest też efektem rosnącej popularności SUV-ów. Według raportu Instytutu Samar, pojazdy tego typu zajmują aż 7 z 10 miejsc na liście najczęściej sprzedawanych samochodów w Polsce, co dodatkowo wpływa na podwyżki cen.
Nieunikniony wzrost cen dotknął również rynek używanych samochodów. Według raportu przygotowanego przez AAA Auto, w sierpniu 2023 roku mediana cen używanych aut wzrosła o 1700 złotych. Aktualnie średnia cena używanych samochodów w Polsce oscyluje w okolicach 32,9 tysiąca złotych.
Wzrost cen nie jest izolowany od innych zjawisk. Na przykład, zmieniające się preferencje klientów wpływają nie tylko na ceny, ale też kształtują rynek produkcji aut. Producenci starają się dostosować ofertę do oczekiwań, oferując bardziej zaawansowane technologicznie, ekologiczne i bezpieczne pojazdy, co często odzwierciedla się w wyższych cenach. Dodatkowo, pandemia nadal ma dalekosiężne skutki na rynku, wpływając na dostępność części i komponentów, co kształtuje sytuację pod względem podaży i popytu.
Ile będą kosztować auta w 2024 r.?
Widok na przyszłość rynku samochodowego wzbudza obawy, ponieważ prognozy cenowe nie napawają optymizmem. Nic nie wskazuje na to, żebyśmy mieli się spodziewać spadku cen. Wręcz przeciwnie, kolejne podwyżki są bardzo prawdopodobne. To wszystko związane jest z dodatkowymi wymaganiami dotyczącymi wyposażenia samochodów, nowymi regulacjami UE i rosnącymi oczekiwaniami konsumentów.
Już od samej połowy 2024 roku wejdzie w życie unijne rozporządzenie GSR2 (General Safety Regulation), które nakłada producentom samochodów obowiązek wyposażenia pojazdów w co najmniej 20 nowych systemów i komponentów zwiększających bezpieczeństwo. To oczywiście odbije się na znacznym wzroście cen samochodów opuszczających fabryki.
W Polsce od 2024 roku ma obowiązywać zupełnie nowy, jednorazowy podatek od samochodów. Będą go płacić posiadacze pojazdów z tradycyjnymi silnikami spalinowymi, co praktycznie dotknie każdego kierowcę w kraju. Głównym celem tego podatku jest ograniczenie emisji szkodliwych substancji do atmosfery i zachęcenie kierowców do zakupu samochodów, które nie tylko są nowsze, ale także elektryczne.
Nadal nie znamy dokładnej wysokości tego nowego podatku, ale wiadomo, że będzie on zróżnicowany w zależności od spełnianych norm przez konkretny pojazd. Przykładowo, w Bułgarii podatek od samochodów spalinowych zależy od mocy silnika, roku produkcji i norm emisji spalin. Holandia natomiast kalkuluje wysokość podatku w oparciu o wzrost emisji CO2 na kilometr, rodzaj używanego paliwa i masę pojazdu.
Można się spodziewać, że wprowadzenie nowych opłat zwiększy zainteresowanie pojazdami elektrycznymi oraz autami spełniającymi bardziej restrykcyjne normy emisji. Jednocześnie jednak może to spowodować znaczący wzrost kosztów posiadania tradycyjnych samochodów, co może odbić się na portfelach kierowców.