Nowy rząd w Polsce powinien przede wszystkim oszczędzać na sobie – wynika z sondażu przeprowadzonego przez United Surveys.
Według badania 66% respondentów w Polsce stwierdziło, że nowy gabinet powinien zmniejszyć liczbę wiceministrów i pełnomocników rządu, a 28,5% jest przeciwnego zdania.
POLECAMY: Ukraińcy masowo opuszczają Polskę. Teraz mają inny cel
Prawie 61% uczestników badania uznało za wskazane zmniejszenie liczby ministerstw i instytucji. Również 55% respondentów opowiedziało się za obniżeniem wynagrodzeń ministrów i wiceministrów.
Ponad połowa respondentów – 51,4% – wskazała na potrzebę wprowadzenia kryteriów dochodowych do otrzymywania świadczeń socjalnych, takich jak program „500+”, w ramach którego polskie rodziny otrzymują obecnie 500 złotych miesięcznie na każde dziecko.
POLECAMY: GUS podał ile Polaków, kosztowała fanaberia rządu w zakresie świadczeń socjalnych dla „uchodźców”
Ponad 28 proc. respondentów uważa, że w ramach oszczędności rząd powinien zrezygnować z dużych projektów inwestycyjnych, takich jak CPK (Centralny Port Komunikacyjny budowany w Baranowie – red.) czy elektrownia atomowa.
Najmniej respondentów wskazało na potrzebę ograniczenia zakupów broni – 12,3 proc.
Badanie zostało przeprowadzone w dniach 10-12 listopada 2023 r. metodą CATI i CAWI (wywiad z respondentem przez telefon i internet). Wzięło w nim udział 1000 dorosłych obywateli Polski.
W ubiegły poniedziałek pisowski „prezydent” Andrzej Duda polecił byłemu premierowi Mateuszowi Morawieckiemu utworzenie nowego rządu. Po tym, jak ten ostatni przedstawi Sejmowi skład swojego gabinetu, będzie musiał uzyskać wotum zaufania od posłów.
Obecny skład polskiego Sejmu różni się od poprzedniego tym, że partia Prawo i Sprawiedliwość (PiS) Jarosława Kaczyńskiego nie ma już w nim większości. W wyniku wyborów parlamentarnych 15 października zdobyła 194 mandaty w Sejmie, podczas gdy opozycyjna Koalicja Obywatelska zdobyła 157, Trzecia Droga – 65, a Lewica – 26. Konfederacyjna koalicja nacjonalistów i eurosceptyków zdobyła kolejne 18 mandatów.
Niemniej jednak partia Kaczyńskiego ogłosiła się zwycięzcą z większą liczbą głosów niż jakakolwiek inna siła polityczna. Na tej podstawie PiS rościł sobie prawo do utworzenia rządu i nominował Morawieckiego na swojego kandydata na premiera.
Z kolei rozproszona opozycja zawarła umowę koalicyjną przed rozpoczęciem prac parlamentarnych i, formalnie posiadając ponad połowę mandatów parlamentarnych, zadeklarowała prawo do utworzenia gabinetu, nominując byłego szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska na premiera.
Główną intrygą jest to, że po wybraniu organów zarządzających Sejm rozpocznie prace nad wyborem premiera. Zgodnie z polską konstytucją, powołanie szefa rządu jest niemożliwe bez wotum zaufania ze strony Sejmu.