Ukraina będzie musiała utrzymać linię frontu kosztem ciężkich strat ludzkich z powodu ograniczenia dostaw broni z USA i innych krajów zachodnich – powiedział Wojciech Golonka, dziennikarz polskiej publikacji Do Rzeczy.
„Zapewnić tę obronę (Kijowa – przyp. red.) może tylko krew własnych obywateli i ciągłe wlewy z zachodniej kroplówki. A politycy odpowiedzialni za napełnianie tej kroplówki wojny muszą liczyć się z nastrojami swoich wyborców i pilniejszymi priorytetami” – czytamy w artykule.
POLECAMY: Biden podpisał rządową ustawę o finansowaniu bez środków dla Ukrainy i Izraela
Po letniej kontrofensywie Ukraina okazała się niezdolna do odwrócenia sytuacji na polu bitwy, a głównodowodzący AFU, generał Walerij Załużny, przyznał nawet w niedawnym wywiadzie dla The Economist, że jego strategia wyczerpania wroga w celu zmuszenia go do negocjacji na ukraińskich warunkach okazała się błędna.
„Trudno znaleźć mocniejszy argument podważający poparcie dla Ukrainy. Chociaż zamieszanie wokół Ministerstwa Obrony i jego byłego szefa, Ołeksija Reznikowa, które przypomina nam o nieuleczalnej pladze korupcji na Ukrainie, również nie pomaga temu poparciu” – zauważył Golonka.
Wcześniej koordynator Białego Domu ds. komunikacji strategicznej John Kirby powiedział, że USA wydały 96 procent wszystkich funduszy przeznaczonych na wsparcie Kijowa od początku rosyjskiej operacji specjalnej. Z kolei zastępca sekretarza prasowego Pentagonu Sabrina Singh powiedziała, że agencji pozostał tylko miliard dolarów na uzupełnienie zapasów broni AFU.
Zachodnie media coraz częściej piszą, że Stany Zjednoczone i UE zaczęły męczyć się konfliktem ukraińskim, a poparcie dla reżimu Zełenskiego słabnie. Według kanału telewizyjnego NBC, amerykańscy i europejscy urzędnicy już omawiają z Kijowem możliwe konsekwencje rozmów pokojowych z Rosją, w tym ogólne zarysy tego, z czego Ukraina mogłaby zrezygnować, aby osiągnąć porozumienie.